Spojrzałam w okno gdzie widać było puste czarne niebo. Nie jednak była jedna maciupeńka gwiazdeczka. Przyjrzałam się jej dokładnie to chyba gwiazda.
Coś mi kiedyś tata mówił o pierwszej gwieździe...
-Córciu ?
-Tak tatusiu?
-Widzisz tą małą gwiazdkę na niebie?- przytaknęła główką- To teraz spójrz się na nią i wypowiedz życzenie ale pamiętaj nigdy nie możesz je wypowiedzieć na głos bo może się nie spełnić. Nawet swojemu słonikowi.
-Słonik Mambo nie moze? - spojrzałam smutno na wielkiego mężczyznę.
-Nie skarbie... nikt nie może...
Nie mam już pięciu lat, ale w sumie co mi szkodzi? Podeszłam do okna gdzie stała kuchenka w której gotowała się zupa. Przyjrzałam się gwiazdce i wypowiedziałam w myślach życzenie-Chciałabym stąd się wynieść, poznać kogoś kto będzie akceptował moje wady i zalety.. Proszę- ktoś zapukał, poszłam sprawdzić, nie spodziewałam się nikogo. Może to Agata? Zazwyczaj czegoś zapomina albo "potrzebuje" pomocy.
Za drzwiami stała pani od języka polskiego oraz wysoka kobieta o szary oczach. Pierwszy raz widziałam taką wysoką kobietę. Miała może z metr 1.90? Nie mam bladego pojęcia. Zastanawiałam się ile potrzeba by tej brunetki aby dorównała wzroście żyrafy. Hmm.. może tak z pięć?
-Możemy wejść?- zamyślenia wyrwała mnie Klaudia Patriak.
-Co? Tak oczywiście.- zamknęłam za nimi drzwi i zaprowadziłam ich do salonu.
Gdzie na szczęście był porządek (dziękuje pani Olu!) jestem straszną bałaganiarą gdy mam zły humor, to znaczy... zawsze. Mam nadzieje, że mnie rozumiecie szkoła, uczniowie...
Usiadły na kanapie, ja oczywiście na przeciwko. Rozmowę zaczęła brunetka o pięknych szarych oczach.
-Witaj Eleno, mam na imię Alicja. Jestem właścicielką wydawnictwa. Klaudia pokazała mi twoje opowiadanie, jest wspaniałe! Dziewczyną masz talent. Chcesz aby twoja książka została wydrukowana..?- przytaknęła. To chyba oczywiste cała piszczałam w duchu z radości.
Nie mogłam usiedzieć w miejscu, chciałam tańczyć, śpiewać chociaż nic z tych rzeczy nie umiem ale to taki szczegół. Klasnęła w swoje wypielęgnowane dłonie.
-To świetnie wszystkie formalności omówię z rodzicami. Mogłabyś ich zawołać?- uśmiechnęła się do mnie. I nagle uświadomiłam sobie, że moich rodziców nie będzie do poniedziałku. Czar prysł.
-Moi rodzice są..-do salonu wpadła dwojga ludzi.
-Właśnie tu i serdecznie panie witają- tata uścisnął Klaudie i Alicje.
-Państwo Heronaldowie?- przytaknęli moi rodzicie.- To bardzo świetnie jestem tutaj bo wasza córka ma wielki talent i... przepraszam możemy porozmawiać w państwa gabinecie? Musicie mi wybaczyć ponieważ nie uchwalam rozmów przy dziecku. Chodzi mi o chwalenie i różne sprawy, które państwo zaraz się dowiecie.
Czekaj co..? Ja dziecko!? Wypraszam to sobie mam rocznik-owo osiemnaście nie jakieś pięć lat! Już cię kobieto nie lubię, a powinnaś. Inaczej sobie pogadamy, może wyglądam milutko ale to tylko pozory..
-Oczywiście proszę tędy- mama poklepała mnie po ramieniu-skarbie idź odrób lekcje.
-Ok-burknęłam
Ruszyłam do swojego pokoju gdzie czekała na mnie książka "Szeptem". Idąc po schodach, próbowałam usłyszeć urywki rozmowy z marnym skutkiem. Wzruszyłam ramionami,gdy znalazłam się w swoim pokoju. Rzuciłam się na swojego łóżko gdzie zaczęłam czytać. Zapominając o rzeczywistości.
"– Psujesz rozgrywkę – rzekł Patch, nadal uśmiechnięty.
Napotkawszy jego wzrok, nie mogłam powstrzymać przelotnego uśmiechu.
– Oby na twoją niekorzyść. Największe marzenie? - Z tego pytania byłam bardzo dumna, bo wiedziałam, że zbije go z tropu. Wymagało przemyślenia.
– Żeby cię pocałować.
– Nie ma w tym nic śmiesznego – rzuciłam, wciąż wpatrzona w jego oczy, dziękując Bogu, że się nie zająknęłam.
– Owszem, ale się zarumieniłaś."
-Możemy wejść?- zamyślenia wyrwała mnie Klaudia Patriak.
-Co? Tak oczywiście.- zamknęłam za nimi drzwi i zaprowadziłam ich do salonu.
Gdzie na szczęście był porządek (dziękuje pani Olu!) jestem straszną bałaganiarą gdy mam zły humor, to znaczy... zawsze. Mam nadzieje, że mnie rozumiecie szkoła, uczniowie...
Usiadły na kanapie, ja oczywiście na przeciwko. Rozmowę zaczęła brunetka o pięknych szarych oczach.
-Witaj Eleno, mam na imię Alicja. Jestem właścicielką wydawnictwa. Klaudia pokazała mi twoje opowiadanie, jest wspaniałe! Dziewczyną masz talent. Chcesz aby twoja książka została wydrukowana..?- przytaknęła. To chyba oczywiste cała piszczałam w duchu z radości.
Nie mogłam usiedzieć w miejscu, chciałam tańczyć, śpiewać chociaż nic z tych rzeczy nie umiem ale to taki szczegół. Klasnęła w swoje wypielęgnowane dłonie.
-To świetnie wszystkie formalności omówię z rodzicami. Mogłabyś ich zawołać?- uśmiechnęła się do mnie. I nagle uświadomiłam sobie, że moich rodziców nie będzie do poniedziałku. Czar prysł.
-Moi rodzice są..-do salonu wpadła dwojga ludzi.
-Właśnie tu i serdecznie panie witają- tata uścisnął Klaudie i Alicje.
-Państwo Heronaldowie?- przytaknęli moi rodzicie.- To bardzo świetnie jestem tutaj bo wasza córka ma wielki talent i... przepraszam możemy porozmawiać w państwa gabinecie? Musicie mi wybaczyć ponieważ nie uchwalam rozmów przy dziecku. Chodzi mi o chwalenie i różne sprawy, które państwo zaraz się dowiecie.
Czekaj co..? Ja dziecko!? Wypraszam to sobie mam rocznik-owo osiemnaście nie jakieś pięć lat! Już cię kobieto nie lubię, a powinnaś. Inaczej sobie pogadamy, może wyglądam milutko ale to tylko pozory..
-Oczywiście proszę tędy- mama poklepała mnie po ramieniu-skarbie idź odrób lekcje.
-Ok-burknęłam
Ruszyłam do swojego pokoju gdzie czekała na mnie książka "Szeptem". Idąc po schodach, próbowałam usłyszeć urywki rozmowy z marnym skutkiem. Wzruszyłam ramionami,gdy znalazłam się w swoim pokoju. Rzuciłam się na swojego łóżko gdzie zaczęłam czytać. Zapominając o rzeczywistości.
"– Psujesz rozgrywkę – rzekł Patch, nadal uśmiechnięty.
Napotkawszy jego wzrok, nie mogłam powstrzymać przelotnego uśmiechu.
– Oby na twoją niekorzyść. Największe marzenie? - Z tego pytania byłam bardzo dumna, bo wiedziałam, że zbije go z tropu. Wymagało przemyślenia.
– Żeby cię pocałować.
– Nie ma w tym nic śmiesznego – rzuciłam, wciąż wpatrzona w jego oczy, dziękując Bogu, że się nie zająknęłam.
– Owszem, ale się zarumieniłaś."
Nie wiem kiedy zasnęłam w błogi sen...
* * *
Ktoś zaczął mną potrząsać.
-No już... przecież się nie pali, jak tak to mnie zanieście na dwór co za problem..- przecierając zauważyłam czuprynę blond włosów.
-Wstawaj deklu, przyszłam się z tobą pożegnać.-otworzyłam szeroko oczy.
-Że co k#rwa?- zasłoniłam sobie usta.
Pierwszy raz przeklęłam, ta mutacja mnie dobija, po prostu bez komentarza.
-O! Ktoś tu się nauczył przeklinać no i dobrze! Chciałam się z tobą pożegnać bo przecież wyjeżdżasz. Ty idiotko chyba się jeszcze nie obudziłam mam na to radę.
Poczłapała do mojej prywatnej łazienki. Po chwili wróciła z szklanką pełną wody i ręcznikiem. Za nim zdążyłam się zrozumieć co ona chciała zrobić, było już za późno była oblana wodą. Zabrałam jej ręcznikiem, szybkimi rucham wytarłam twarz do sucha. Obudzona dopiero zrozumiałam sytuacje.
-Ale jak kto..?-nie lubiłam pożegnań, wręcz nie nienawidziłam. A kto je lubi? Chyba nikt.
-Tak kto. To ty nie wiesz? No już ci tłumacze ty mój kochany nie ogarze. Napisałaś genialną książkę to wiesz - to chyba logiczne- ta wydawniczka mieszka w Kraków i tam ma studio no i ty u niej zamieszkasz na pewnym czas. Czekaj jak ona to mówiła? A już wiem. Bo tam będziesz miała wywiady bla bla.. i MUSISZ tam mieszkać dopóki twoi rodzice nie wrócą z długiej podróży ponad 3 tygodnie lub więcej nie są pewni. A i nie załatwią formalności w sprawię nowego domu.. To żegnaj nie chcę wydłużać ci się pożegnania więc idę do widzenia Eleno.- ruszyła w stronę otwartych drzwi.
-Agato?!-odwróciła się w moją stronę, jej twarz wykazywała smutek- będziemy pisać lub dzwonić?!
-Eleno to nie ma sensu.. żegnaj.- tak po prostu wyszła zostawiła... wszystkie lata spędzone ze mną co ja teraz zrobię bez niej? Czemu..?
-Elenko..?- nie mów do mnie Elenko- chodź, czas jechać.
Wzięła mnie za rękę jak małą dziewczynką ( co za ironia) i wyszłyśmy z mojego pokoju, ostatni raz spojrzałam na niebieskie ściany ozdobione zdjęciami z A... Nie. Nie będę o niej myśleć teraz ważne jest moja kariera. Przyspieszyłam kroku, Alicja spojrzała na mnie zdumiona, lecz nic nie powiedziała na szczęście.Byłyśmy na dworze gdzie stało piękne czarne porsche. Bez żadnego wahania wsiadłam do niego. Zostawiając wszystko to co kocham i nienawidzę.
============================================================
O to rozdział 4!
Mam nadzieje, że wam się podobał! <3 Nie zapomnijcie zostawić komentarza :)
Podoba wam się odmieniona Elena? Jeśli tak napisz komentarza :D
Jeśli chcesz co o mnie wiedzieć to zapraszam na mojego aska --->http://ask.fm/KingaJaniszewska
Genial *o*
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńMega,od dzisiaj jestem na bieżąco hahahaha :D :)
OdpowiedzUsuń