niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 8

Nie zastanawiając się wyciągnęłam pidżamę i ruszyłam do łazienki. Jeden plus tego domu była łazienka w moim pokoju. Zdjęłam ubranie, które miałam na sobie i ubrałam pidżamę.  Umyłam zęby i zrobiłam wszystkie rzeczy jakie robi się w łazience i ruszyłam do łóżka. Po paru minutach zapadłam w sen...  
                                                        *   *  *
-Eleno poznaj Marcela Gitsunen. Właśnie on będzie tworzył ci okładkę- podałam rękę staruszkowi.
Stałam w salonie ubrana w kremową sukienkę. Alicja rano zawitała do mnie do pokoju z prośbą o eleganckie wystrojenie. Postanowiłam się ubrać sukienkę, rajstopy i baletki. Włosy ułożyłam w rozwalonego koka. Nie lubiłam się malować, ale dzisiaj to zrobiłam. Podkreśliłam oczy kreską, teraz wydają się o wiele większe. Na usta nałożyłam błyszczyk. Zerknęłam na lustro wyglądałam identycznie jak mama. Obróciłam się wokół siebie. Uśmiechnięta ruszyłam na dół gdzie spotkałam Marcela.
-Dzień Dobry.- jak przystało na dżentelmena poprosił abyśmy usiadły.
Ja z panią domu usiadłyśmy na żółtawej sofie a staruszek na sofie obitej skórą.
-Powiedz mi Eleno czy zastanawiałaś się jak będzie wyglądała okładka?
Cholera. Nie miałam pojęcia, że miałam coś wy myśleć. Coś byle jakiego powiem może mi uwierzy. Raz kozia śmierć. Zaczerpnęłam powietrza z moich ust zaczął wypływać potok słów. 
-Zastanawiałam się nad wilkołakiem, który stoi przy stole z łapami w górze a nad nim rudawa dziewczynka, wpatrzona w niego.
Marcel nie odzywał się przez kilka chwil, tylko coś mruczał i rysował w notatki, który wyciągnął gdy ja mówiłam. Przegryzłam wargę. Jaka będzie jego opinia? Zacisnęłam ręce w piąstki czekając na werdykt. Obrócił notatnik w naszą stronę, a tam ukazał nam się przepiękny obraz pokazujący wilkołaka w obdartej koszulce stojący nad stołek gdzie leża rudawa dziewczynka.
-I jak?- siedziałam z otwartą buzią, nic nie mogła wykrztusić. Na szczęście uratowała mnie Alicja.
-Jest doskonałe! Rysunek pokażemy Weronice ona dobierze kolory i wszystko. Dziękuje ci Marcelu. Będziesz mógł iść.-kiwnął głową i ruszył bez pożegnania do drzwi wejściowych. Alicja rzuciła "wychodzę" i poszła za starcem o talencie artystycznym.
Siedziałam wpatrzona fotel, nie rozumiałam wielu rzeczy.. Czy tylko mi się wydaje dziwne ta cała sytuacja?  To jest CHORE.  Nagle sobie uświadomiłam, że jestem tutaj ponad dwa dni a jeszcze nie byłam na mieście. Pobiegłam do pokoju po torebkę i naszyjnik, który dała mi mama. Rozpuściłam włosy, lekko przeczesałam włosy palcami.   Na szczęście Polska jesień była dość ciepła jak na tą porę roku. Więc nie brałam skórzanej kurtki. Przed wyjściem sprawdziłam czy wszystko mam pieniądze, dokumenty, klucze, telefon każda rzecz na swoim miejscu. Czas ruszyć na miasto to jest moje dzisiejsze hasło! 
                                                                *  *  * * * * * *
Szłam ścieżką handlarzy, każdy krzyczał "Kupujcie mój towar!" albo "Mój towar jest najlepszy w mieście!". Dużo młodych chłopaków sprzedawało róże, do koloru do wyboru! Cieszyłam się z każdego widoku. Na niebie nie było żadnej chmurki. Żałuje, że nie mam talentu artystycznego.. a mogłam chodzić na zajęcia. Ta.. Teraz tego żałuje.  Co zrobię nic nie zrobię? Właśnie przechodziła przed ostatnim pawilonem gdy dostrzegłam Gabriela z jakąś laską. Stanęłam jak wryta. Okłamał mnie! Co za idiota! "Ja nie mam dziewczyny" Pff.. 
Jak go tutaj wkurzyć..? Mam pomysł! Przy ostatnim  pawilonem stał chłopak rozmawiający z sklepikarzem wyglądali dość podobni. Może to rodzina? Nie ważne. Podeszłam do chłopaka. Zaczęłam z nim "flirtować"
-Przepraszam.- chłopak o brązowych włosach, na mój widok uśmiechnął się.
-Tak?- przysunął się do mnie bliżej.
-Widzisz tego chłopaka co trzyma za rękę rudawą dziewczynę- kiwnął- pomożesz mi go zdenerwować?
-No nie wiem-wyciągnęłam pieniądze. Od razu zmienił zdanie- dobra co mam robić.
Na ucho wytłumaczyłam mu co ma zrobić.
 Wyszłam z pawilonu, przed mną stały dwie ławki wybrałam najbliższą rudawej i Gabriela.  Usiadłam niby czegoś szukając w torebce. Włosy zakryły mi twarz (na szczęście). Więc mogłam swobodnie zerkać. Zauważył mnie natychmiast. Jego dziewczyna co chwila coś papla i mu pokazywała.On nawet na nią nie zwracał uwagi. Podniosłam głowę szukając po prawej stronie Jana w tłumię (po lewej nie mogłam bo była para zakochań ców) Udając, że go odnalazłam pomachałam mu energicznie. On (jak mu kazałam) podbiegł do mnie i przytulił jak w filmach. W jednej ręce trzymał białe róże (specjalnie mu kazałam takie wybrać). Ob kręcił mnie kilka razy i dopiero puścił. Jak mną obracał, zerknęła na Gabriela, który stał bezczelnie wpatrzony we mnie. Usta miał zaciśnięte.  Jan mówił na tyle głośno, aby było dobrze słychać.
-Eleno! Jak cię dawno nie widziałem, bardzo za tobą tęskniłem! I ja no.. to dla ciebie- podał mi nie pewnie kwiaty.
-Jan ja też tęskniłam- pocałowałam go w policzek bardzo blisko końcówek ust.- idziemy?- kiwnął, zapał mnie za rękę, ruszyliśmy w stronę Gabriela.
-Powiedz mi najdroższa Eleno co tam u ciebie słychać?- powąchałam kwiaty.
-W sumie to nic ciekawego..- kilka metrów dzieliło nas od kłamcy.
-To chodź do mnie na kawę ok?- uśmiechnęłam się.
Gabriel musiał to  usłyszeć bo zacisnął ręce. Jak ja lubię denerwować ludzi. Nagle z tyłu usłyszałam telefon. Nie zwracałam na ten dzwonek uwagi bo helo po co? Szłam dalej z Janek za rękę.  Gdy nagle jeden głos kazał mi się zatrzymać
-Eleno stój.
===============================================================
Hejo! O to rozdział 8! 
Podoba ci się to zostaw komentarz! 
Ten rozdział dedykuje Paulinie mojej koleżanki z konfy, która urządziła mi bloga, chodzi mi o szablon itp. Bardzo dziękuje <3
Jeśli chcesz się coś o mnie dowiedzieć to zapraszam na aska-->http://ask.fm/KingaJaniszewska  TAM PISZĘ KIEDY SĄ ROZDZIAŁY!! 
    

5 komentarzy: