sobota, 30 maja 2015

Rozdział 35/ Elena

WOW!
Dziękuje serdecznie za tyle wyświetleń! Nie mogę w to uwierzyć! *-*
Nie co napisać jestem szczęśliwa z tego powodu!
Dla was specjalnie napisałam bardzo długi rozdział J
 
**************************************88
" -Które wybierasz?- zapytały jednocześnie dziewczyny
-Ja wybieram… "
 

-Em.. kurde! Nie mam bladego pojęcia. Wszędzie wyszłam jakbym coś brała. Ja wale.- Przeczesałam włosy ręką, parsknęły.
-Uwierz mi Gabriel widział cię w tylu złych chwilach, że jest do tego przyzwyczajony- usłyszawszy tą odpowiedź spuściłam wzrok.
Katrina ma racje nasze relacje coś pogmatwane. Gdyby ktoś mi powiedział, że Teraz zostałam dziewczyną Gabriela to bym roześmiała się mu prosto w twarz. Na samym początku działał mi na nerwy. A obecnie? Też.
-Katrina ty idiotko- syknęła Sabina.
-Przepraszam. Sabina nie musisz stwierdzać faktów- spojrzałam na Katrina po czym wybuchłam śmiechem. 
Z śmiechu przewracałam się po podłodze. Cała czerwona próbowałam z łapać oddech. Dziewczyny stukały się w czoło. Przewróciłam oczami. Spojrzałam pod łóżko Sabiny. W ciemności zaświeciły mi się czerwone oczka. Pisnęłam. Wstałam gwałtownie. Katrina patrzyła na mnie z przerażeniem. Sabina powstrzymywała chichot.
-Tam pod twoim łóżkiem coś jest- szepnęłam.
Sabina wyciągnęła ręka pod łóżko. Po chwili wyciągnęła małego szczurka. Uśmiechnęła się na jego widok. Usiadłam z powrotem obok dziewczyn. Nie spuszczając zwierzątka (?) z oczu.
-A gdzie mój był Damuś?- szczur stanął na dwóch łapkach i zaczął wąchać.
Katrina spojrzała na zwierzątko z obrzydzeniem. Miałam ochotę roześmiać się z miny rudej.
-Ty śpisz z tym zwierzęciem?- przytaknęła.
-Fuj. Bez obrazy. Nie lubię zwierząt.- spojrzałam się na nią dziwnie.
-Czemu?- zapytałyśmy jednocześnie.
-Nigdy nie miałam zwierzaka- wzruszyła ramionami- Odkąd tata umarł mama nie pozwala nam pupila. Aby jej nie dokuczać. Zmusiłam się je nienawidzić. Ale jak widzę twoje Eleno, to robi mi się smutno.
-Czemu nie porozmawiasz z mamą o tym?- zapytała Sabina, po czym położyła Damusia na poduszce obok niej.
-W sumie. Dobra! Koniec tematu miałyśmy wybrać zdjęcie!- szybko zmieniła temat.
-Ok. Ok.- usiadłyśmy przy laptopie.

Długo nam zajęło wybieranie zdjęcia. Każda miała inne zdanie. Przy wszystkich śmiałyśmy się jak głupie. Zwłaszcza ze mnie. Sabina odgrywała sytuacje jakie były przedstawione na zdjęciach w zabawny sposób. Bolały nas brzuchy.  Po długich sporach wybrałyśmy to:

















! ! !
Zmęczona poszłam do domu. Wróciłam bardzo późno. Musiałam iść jeszcze na miasto w poszukiwaniu ramki i jakiegoś opakowania. Po długich poszukiwaniach znalazłam co chciałam.  Umówiłam się z dziewczynami na kupno prezentów ale tak aby żadna nie widziała co druga kupiła. Sabina pracuje od 9.00 do 15.00- w tym czasie idę z Kariną dla prezent dla blondynki.
Ja pracuje od 13.00 do 19.00 w tym czasie wariatki kupują dla mnie prezent. O godzinie 20.00 idę na zakupy z Sabiną. A jutro wszystkie trzy mamy wolne więc idziemy kupić prezenty dla Liliany i dla swoich rodzin.  Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać. Sen na szczęście szybko przyszedł…
     " Przed lustrem stanąłem i w nie spojrzałem, aż strach pomyśleć co w nim ujrzałem... Twarz czyjaś była, stara, zmęczona, nie do poznania, bardzo zmarszczona, oczy malutkie ledwo patrzące, 
w ogóle nie wiem czy coś widzące."ß Straszny sen (Maria Terlikowska)

Usiadłam gwałtownie. Serce dudniło mi w piersi.  Próbowałam normalnie oddychać. Byłam cała spocona. To był okropny sen. Widziałam siebie starą i zmęczona. Brr! Nieprzyjemny dreszcz przeszedł mi po plecach.  Odnalazłam telefon. Jasne światło raziło mnie w oczy. Zmrużyłam oczy. Po przyzwyczajeniu odczytałam godzinę. 5.50. Nie miałam sensu ponownego zaśnięcia. Telefonem zaświeciłam sobie drogę do włącznika. Cały pokój zapełniło światło z starej lampki. Czas ją wymienić. Powiem Erykowi znaczy tacie o tym.  W szafie odnalazłam krótkie spodenki, przetarty T-Shirt i bieliznę poczym  ruszyłam do łazienki. Wzięłam porządny prysznic. Umyłam porządnie włosy i ciało. Z ręcznika zrobiłam turban. Ubrałam się i podeszłam do lustra. Miałam lekko podkrążone oczy. Smutny wyraz twarzy. Muszę coś z tym zrobić. Może zacznę się malować? Wzruszyłam ramionami. Z szafeczki wyciągnęłam pudełko z kosmetykami. Sprawdziłam co tam mam. Błyszczyk, tusz do rzęs, coś z dziwną nazwą, pomadką i dużo innych rzeczy. Na sam początek umyłam twarz zimną wodą. Wytarłam ręcznikiem. Wybrałam  tusz do rzęs sprawdziłam datę ważności. Niepewnymi ruchami nałożyłam pierwszą warstwę na pierwsze oko. Gdy pomalowałam oczy, musnęłam pomadką usta. Zauważyłam, że mam strasznie bladą twarz. Nie będę jakoś specjalnie się malować. Uszczypnęłam się w policzki. Nabrały koloru delikatnego różu. Na mój pierwszy raz wszystko nawet ok. Wrzuciłam kosmetyczki z powrotem do szafki. Wyszłam z łazienki. Sprawdziłam, która godzina 6.40. Serio? Tyle czasu siedziałam w łazience. Niemożliwe! Zaburczało mi w brzuchu. Na paluszkach wyszłam na korytarz. Zauważyłam drzwi uchylone u siostry. Podeszłam tam. Zobaczyłam siostrę, która spała przytulona do psów. Na ten widok serce się krajało. Obróciłam się na pięcie i ruszyłam do kuchni. Po drodze  zapałałam światła. Nie miałam ochoty się znowu wywalić na schodach. W ciemnościach dom wyglądał jak z horroru.
W kuchni napełniłam miski psom po czym zrobiłam sobie kanapki z serem. Wstawiłam wodę na herbatę. Żując kanapki patrzyłam w okno. Każda najbliższa dusza mieszkająca koło nas spała.  Czajnik zaczął pomału piszczeć. Natychmiast go zgasiłam. Nie chciałam domowników budzić. Nalałam do dzbanka wrzątku. Poczekałam chwilę aż nabierze prawidłowej barwy, że bym mogła nalać sobie herbaty. Do kuchni przyszedł zaspany E… tata.
-Ktoś tu wcześnie wstał.-przytaknęłam- Co cie do tego skłoniło?
-Jedzenie- zaśmiał się, zabrał mi jedną kanapkę z pod nosa-Ej! Ja to jem- powiedziałam z pełną buzią.
-Trudno się mówi. Starszym się ustępuje!- przewróciłam oczami.
Zaczął jeść moją kanapkę! Wredny tata. Ja tu się męczę nad zrobieniem jedzenia… a on?! Perfidnie mi  to zabiera!
-Znowu musisz być wcześniej w pracy- przytaknął, po czym westchnął.
-Co jest?- przetarł dłonią twarz.
-Nie wiem co kupić Colette na święta.- miałam ochotę się zaśmiać.
Myślałam, że będzie coś gorszego. Serio.
-To może naszyjnik z twoim imieniem- palnęłam.
Nic nie mówił przez chwilę. Zastanawiał się.
-Wspaniały prezent Lenko!- potargał mi włosy-Czy ty się malujesz? Czas na poważną rozmowę z ojcem i córką?- zaśmiałam się.
-Nie! Tato. Musisz już chyba iść.-spojrzał na zegarek.
-Rzeczywiście- pocałował mnie w czoło- dowidzenia.
Poszedł. Zostałam w kuchni. Kończyłam śniadanie gdy do pokoju wparowała C… mama.  Nawet z rana dobrze wyglądała. Włosy ułożono jakby było dotykane ręką artysty. Stylizacja. Jak zwykle bez błędna. Czarna obcisła sukienka do tego lśniące szpilki. Wyglądała jak bogini.
-Cześć córciu- podeszła do ekspresu.
-Cześć mamo-włożyłam naczynia do zmywarki.
-Może mi pomóc?- historia lubi się powtarzać.
-W czym?- przetarłam dłonią spodenki. Nawyk.
-Nie wiem co kupić Erykowi- uśmiechnęłam się delikatnie.
Jeśli tata, mamie kupuje naszyjnik to mama może mu kupić bransoletkę z jej imieniem. Tylko nie wiem jak tata na to zareaguje.
-To może bransoletkę lub wisiorek z twoim imieniem?-  postukała dłonią policzek.
Zastanowiła się na chwilę. Chodziła w tą i z powrotem. Włosy jej podskakiwały przy każdym ruchu. Buty stukały o kafelki.
-To w sumie dobry pomysł- wyciągnęła gorącą kawę- Nawet wiem gdzie mogę taki dostać. A ty co dajesz Gabrielowi?
-Ja? Nasze zdjęcie. Wiem nic szczególnego ale…
-Ale to jest prezent od serca.- dokończyła za mnie.
Spojrzała na zegarek. Wybiła kawę i pożegnała się ze mną. Poszła do samochodu. Zostałam znowu sama. Zegar wybił godzinę 7.30.
Zaraz siostra wstanie. Jest porannym ptaszkiem. Nalałam jej herbaty i zrobiłam parę kanapek z serem. Nabazgrałam dla niej wierszyk:
" Czy już moje SŁONKO wstało? Jak się dzisiaj w nocy spało? Wiele pięknych snów się śniło? Dzień rozpocząć będzie miło? Kanapki specjalnie się mi zrobiło. PS. Tylko się nie przyzwyczajaj się :P "
Lubi jak jej piszę wierszyki zwłaszcza takie na dzień dobry. Czas są fajnie czas nie. O kurde!
Uświadomiłam sobie, że 5 stycznia w Empiku będzie spotkanie z "czytelnikami". Książka została już wydana. Teraz czekam, aż ją przeczytają. Muszę zacząć pisać kolejną. Na śmierć zapomniałam! Ja wale. Tylko co ja napiszę?!
 Spojrzałam na wierszyk dla Róży. A może tak mały tomik wierszyków? Czemu nie. Jak będę miała czas to spróbuje coś zabazgrać. Pobiegłam do pokoju. Muszę przecież się przygotować na miasto.  Po długim wybieraniu wybrałam dżinsy, białą koszulkę i czarny żakiet. Mama czasem się tak ubiera, więc czemu nie ja? Do tego ubrałam wisiorek, który dawną leżał w szafce. W lustrze nawet dobrze to wygląda.  Makijaż pasuje do ubrań. Wyglądam jak człowiek.
Usłyszałam klakson. Zabrałam torebkę, kurtkę i buty. Pobiegłam w stronę samochodu Katrina. Nie była tam sama…

UBRANIE ELENY:

    =============================================

5 komentarzy: