środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 36/Gabriel

             PRZECZYTAJ NOTKĘ ZA NIM ZACZNIESZ CZYTAĆ !
Bardzo dużo myślałam o tym blogu, spokojnie nie chcę go jeszcze kończyć ! ;)
Zastanawiałam się o stworzeniu historii Róży Liliany Heronald ale w całkiem innej odsłonie.
Nie chodzi mi tutaj o wróżki, trolle o nie, nie! Gdy skończę historię Eleny chciałabym zacząć opowieść Róży ale już na innej stronie (blog o Elenie zostanie). Co o tym myślicie?
Na samym początku uprzedzam, że Róża będzie miała 17 lat gdybyście chcieli aby zaczęła pisać! W tym opowiadaniu nie pojawi się już Elena i Gabriel może kiedyś tam o nich wspomnę ale nie jest to pewne. Co o tym myślicie? Napiszcie w komentarzach :D
========================================================
*Oczami Gabriela*
-To na dzisiaj kochani! Zostawcie po sobie komentarz i Like! Jeśli pod tym filmikiem będzie ponad 50 tyś łapek w górę. To wiedźmin pojawi się od razu na moim kanale. Przypominam o konkursie. Do wygrania moją koszulkę, bluzę, kubek oraz wielką niespodziankę!- powiedziałem do kamery.
Wyłączyłem kamerę i grę. Sprawdziłem czy wszystko się zapisało (czasem zdarza mi się nie włączyć nagrywania). Od razu wziąłem się za montowanie. Po dwóch godzinach mogłem go wrzucić na Youtube. Tylko jaki dać tytuł?  Coś zabawnego. Hmn.
-A może tak "Co te króliki robią?!". Mało kreatywne-mruknąłem do siebie.
Stukałem palcami o brodę. Nie lubię tego momentu gdy mam wybrać jakiś tytuł. Westchnąłem. Wstałem z krzesła. Ruszyłem do kuchni, może gorąca czekolada mi pomoże?
Włożyłem napój do mikrofalówki. Ustawiłem na minutę. Maszyna zaczęła pracować. Patrzyłem na nią jak głupi. Do kuchni weszła Katrina, ubrana w białe rurkowate spodnie i czarną koszulę zawiązywaną na samym dole. Wyciągnęła z szafki chipsy.
-Co robisz?- spytała, otwierając paczkę  cebulowych chipsów.
-Czekoladę, chcesz?- przekręciła głową, przysunęła mi paczkę do nosa.
Poczęstowałem się. Wiem, jaki będzie efekt wypicia gorącej czekolady i chipsów. Zagryzając chrupki, wyciągnąłem napój. Posłodziłem go i wyszedłem z pomieszczenia. Zostawiając siostrę.
-Gabriel?- zatrzymałem się, obróciłem się na pięcie i spojrzałem na siostrę.
-Pamiętasz, że dzisiaj przyjeżdża Will?- walnąłem się  w czoło.
-Na śmierć zapomniałem!
Will jest moim młodszym kuzynem. Jest ode mnie młodszy od trzy lata. Z wyglądy jesteśmy podobni. Jedyna jaka nas rzecz różni to włosy moje są bardziej kręcone od niego. Ubieramy się dość podobnie. Prawie bym zapomniał jesteśmy w tym samym wzroście. Dziwne prawda? U nas to normalne rośnie do 15 roku życia. Później już nie. Dokładnie mamy 1.94.
Czasem ludzie myślą, że nie zdał parę razy bo jest taki duży.  Jeśli ktoś nas nie zna to może się pomylić. Katrina potrafi nas odróżnić o sposobie mówienia tylko. A Elena? Właśnie się o nią boje. Miłość mojego życia powinna wiedzieć prawda?
-Gabriel, Elena przyszła?- włożyła do ust chrupka.
-Co?- powiedziałem nieprzytomnie.
-Nie ważne, lepiej idź nagrać Wiedźmina. Bo nie moje koleżanki nie mają co oglądać.- przewróciłem oczami.
-Nagrałem go, tylko nie mam tytułu.- przeczesała dłonią włosy.
-Może Dupiące się króliki?- palnęła.
Prawie wypuściłem kubek z ręki. No tak! Ale ze mnie debil, idiota. Skąd ona to wiedziała. Zmrużyłem oczy.
-Skąd wiesz, że one tam były..?- napiłem się.
-Bo… ja…- zaczerwieniła się.
-Bo… ja… co?
-Gram w to.- przytaknąłem wolną.
-I?
-I idź stąd.- wzruszyłem ramionami.
Poszedłem do pokoju. Od razu nadałem tytuł filmikowi, który trwał ponad 30 minut..  Po nie całym 5 minutach, zaczęły się pojawiać komentarze. Ludzie są dziwni nie obejrzeli do końca czegoś a już to komentują. Wyłączyłem komputer i rzuciłem się na łóżko. Nie miałem nic pożytecznego do roboty. Sięgnąłem pierwszą książkę. Miała tytuł "Zakręty Losu". Odwróciłem książkę aby przeczytać o czym jest:
" Pierwsza część trylogii o braciach Borowskich. Książka o miłości pierwszej, nieoczekiwanej i niezwykłej. Jej siła jest tak wielka, że odmienia ludzi i zdarzenia. I chociaż prowadzi do zbrodni, odkrywa przed bohaterami blask wielkiej namiętności...


Katarzyna rozpoczyna życie w nowym otoczeniu, gdy nagle pojawia się On… Dziewczyna boi się nadchodzącej namiętności, ale już wie, że będzie w to brnąć. Czuje, że zaczyna jej na nim zależeć… i to bardzo.
Krzysztof od początku wiedział, że z nią to będzie coś innego. Zastanawiał się nad swymi uczuciami i odkrywał w sobie coraz większe pożądanie. Nie przypuszczał, że ta miłość na zawsze odmieni jego życie…
Poruszająca opowieść o młodości uwikłanej w wybory, które odmienić mogą niejedno życie. Czy wiara w potęgę miłości zdoła uchronić bohaterów przed trudnościami, jakie niesie los? Czy ich marzenia o wspólnym życiu mogą się ziścić?"
Spodobała mi się, natychmiast wziąłem się za czytanie…
                                  *  *  *
Pogrążony w lekturze, nie zauważyłem wejścia Katriny i Willa. Zakaszlała lekko. Odwróciłem wzrok. Byłem trochę przymulony. Zawsze, gdy przeczytam jakąś książkę to ona mnie wprowadza w tak zwany "kac"?
-Co dusza pragnie?- spytałem.
Nie mogłem myśleć racjonalnie. Ta historia jest nie do opisania. Współczuje Kasi. Mieszkać z wredną siostrą, która ma okropnych charakter do tego miała złą przeszłość. Najgorsze jest mieszkanie z siostrą, która chodzi z chłopakiem co jej się podoba. Po prostu masakra.
-Jedziemy z Wiliamem na zakupy. Prezenty i te sprawy. Nie będzie problemy abyś pojechał swoim samochodem?- wzruszyłem ramionami.
-Nein.-  chciałem wrócić do historii, dowiedzieć co się stanie z ich miłością.
Ale musiałem kupić prezenty. Najgorsze zajęcie dla chłopaka jakie może być.
-Dobra to idziemy. Chodź- złapała kuzyna za ramie.
-Siema stary!- wyszedł.
Miałem dwa rozwiązania: dokończyć czytanie książki i niekupienie prezentów, później jak głupi szukania czegoś albo odłożyć z wielką niechęcią historię Borowskich i kupić upominku.
Wybrałem drugą opcje. Przebrałem się w czarną koszulę i spodnie. Dłuższe strąki włosów włożyłem za ucho. Czas iść do fryzjera. Do mojego ulubionego faceta, który wnerwia mnie samym wyglądem. Zabrałem portfel i kluczyki. W korytarzu zastałem Morisa sprzątający szafkę.
-Moris, możesz mamię powiedzieć, że poszliśmy do Eleny? Nie chcę aby narzekała za kupowanie prezentów.
-Tak, jest paniczu- przewróciłem oczami.
Nie lubię być nazywany "paniczem", kojarzy mi się z takim skurwielem. Dosłownie. Wielmożny pan Gabriel.
-Nie nazywaj mnie tak- warknąłem.
-Tak jest paniczu- zaśmiał się.
Złapałem kurtkę i ruszyłem do samochodu…
                                   !  !  !
Wyłączyłem silnik. Otworzyłem drzwiczki. Przy moim samochodzie pojawiły się fanki. Westchnąłem. Zamknąłem drzwiczki na klucz po czym zająłem się dawaniem autografów.
-Jestem twoją największą fanką!- zapiszczała dziewczynka, wyglądała na 14 lat. Uśmiechnąłem się sztucznie i pozwoliłem zrobić sobie zdjęcie. Gdy byłem wolnym mogłem na spokojnie ruszyć. Przerzuciłem kurtkę na ramię. Pierwszym na moim liście była Katrina. Od dawna marzyła o słodkiej pidżamie w kształcie królika.  Wiem, gdzie mogę to znaleźć.
Wychodząc ze sklepu, zadzwonił mu telefon. Na wyświetlaczu pojawiła się znajoma postać.
-Co kolejna dusza pragnie?- powiedziałem do słuchawki.
-Stary! Jest sprawa. Jesteś na może babskich zakupach. Czekaj. Na męskich zakupach? Jak tak to jest koło Tesco.
-Stoję obok chińskiego. Wpadnij. Jestem bardzo… leniwy.
-Dobra, zaraz będę.- rozłączył się.
Usiadłem na najbliższej ławce. Telefon wysadziłem do kieszeni. Zanim Maciek przyjdzie to trochę minie. Nasze centrum handlowe jest bardzo wielkie.  Nie miałem innego zajęcia jak obserwowanie ludzi. Na pierwszy rzut oka, rzuciły mi się dziewczyny z niebieskimi włosami ubrane w "Rezi Style". Jedna zerknęła w moją stronę po czym czerwieniąc się odwróciła wzrok. Uśmiechnąłem się  mimowolnie. Dużo dziewczyn tak reaguje na mój widok.
Koło mnie przeszła dziewczyna, która miała długą czarną sukienkę. Jej blond włosy odbijały się w światłach lamp. Mrugnęła do mnie. Odwróciłem wzrok, udając, że nic nie widziałem.  Koło mnie usiadło dwojga ludzi starszych. Przesunąłem się aby dać im więcej miejsca. Zwłaszcza, że dziadek miał dużo zakupów na rękach.
-Eliaszu, czemu tachasz tyle reklamówek? Przecież mogę wsiąść od ciebie chociaż jedną!- powiedziała z żalem żona Eliasza.
-Ty chyba zwariowałaś?! Moja kobita nie będzie nosiła żadnych toreb. Dużo w życiu się na tachałaś. Koniec i kropka.
-Stary a głupi.- powiedziała babcia, siedząca koło mnie.
-Może jestem stary ale jary!- zaśmiał się- Musimy już iść. Wnuczek na nas czeka.
Przytaknęła. Małżeństwo ruszyło w stronę wyjścia. Kobieta uśmiechała się za każdym razem, gdy jej miłość życia coś powiedział. Można aż popatrzeć i pozazdrościć.
Muszę się do czegoś przyznać. Nie jestem pewny co do miłości Eleny. Kocham ją ale boję się, że ją skrzywdzę. A najgorsze jest to, że ja najbardziej nie  przeżyje nasze rozstanie gdyby miało nastąpić. Gdy jej brak to brak cząstki mnie. Wiecie co mogłem sobie zrobić, gdy ją pierwszy raz skrzywdziłem.. Ehm..
Wspomnienia zalały moją głowę.
      "Trzymałem go w lewej ręce. Tik tak. Niczego nie słyszałem tylko swoje bicie serca. Ostry koniec przyłożyłem sobie w sam środek klatki piersiowej. Policzę do 5.
-5-żegnaj mamo.
-4-żegnaj Katrino.
-3-żegnaj świecie.
-2-żegnaj wszystko co kochałem! Łzy zaczęły mi spływać po policzkach
-1..
-Gabriel nie!- czułem, że ktoś wyciąga mi nóż z ręki i głaszcze po policzku."

-Ziemia do księcia!- przede mną stanął Maciek.

Maćka znam od pierwszej klasy podstawówki. Jest dla mnie jak brat. To on nauczył mnie jak posługiwać się kamerą i innymi rzeczami. To on po śmierci Oli pomógł mi wyjść. Był przez cały rok w Anglii, dobrze go widzieć po tak długim czasie.
-Książę wylądował- zaśmiałem się.
Wstałem. Przywitaliśmy się męskim uścisku. Maciek nic się nie zmienił. Te same brązowe włosy, które podchodzą pod rudę i duże zielone oczy. Uśmiechał się szeroko.
-Co tam u ciebie słychać, stary?- spytałem.
-W sumie nic ciekawego. Nauka, impreza, nauka, impreza. A ty?- wzruszyłem ramionami.
-W sumie tak samo tylko Youtube, dom, Youtube, dom. Chodźmy do jubilera muszę coś kupić.
                                 ! ! !

-Stary niezłe dla kogo to?- uśmiechnął się chytrze.
Wyglądał w tej chwili  jak pedofil.
-Dla Eleny Heronald- zagwizdał.
-Nasz książę zabił smoka i odnalazł księżniczkę?- przytaknąłem
-Może pan to oddzielnie zapakować?- wskazałem na wisiorek, sprzedawca przytaknął- Wybrałeś coś już swoich bliskich?
-Mam już prawie dla wszystkich tylko zostało mi: Mama, tata, babcia, dziadek. brat, wujek, ciocia no i ja.
-Czyli nic nie kupiłeś.
-Właśnie!
Zapłaciłem za prezent dla Eleny została mi moja mama.
Ruszyliśmy do najbliższej księgarni.
-Nie wiem co kupić mamie…- żalił się Maciek.
Na samym środku sklepu stały książki autorki Eleny Heronald. Wpadłem na genialny pomysł. Podszedłem do stoiska.  Pokazałem książkę przyjacielowi.
-Może kupisz jej książkę, twoja mama od zawsze uwielbiała czytać fantastykę- przyjaciel zaczął czytać tył okładki.
-To mamę mam z głowy. Teraz reszta.
Zapłaciłem za Tomik Jana Kochanowskiego dla mamy.  Maciek dla swojej mamy i brata kupił książki Eleny. (Jego młodszy brat, też lubi czytać). 
Długo biegaliśmy po centrum w poszukiwaniu prezentów. Przy tym nie obyło się dużo zabawy. Parę razy spotkałem przypadkowo Elene i Katrinę. Lena od razu wpadła w oko Maćka. Trochę mnie to zmartwiło. Muszę mieć się na baczności. Może jest przyjacielem ale nie takiE już rzeczy robił…




5 komentarzy: