niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 12

-Gabriel czemu jesteś taki denerwujący...?- dalej patrzył na drogę, ciota. 
-Ja denerwujący? Bardziej powiedział bym uroczy- zaraz ci przy wale! 
-Czemu mnie pocałowałeś..?-zacisnął ręce na kierownicy.
============================================================
    -"Kochać to niszczyć a kochanym to zostać zniszczonym"- mruknął bardziej do siebie niż do siebie. 
Nie chciałam go już go dręczyć, bo jechał samochodem mógł sprawić wypadek. Hello! Ja chcę jeszcze pożyć. Zbliżaliśmy się do podjazdu. Nie mogłam się doczekać, aż wysiądę pobiegnę prosto do pokoju. Zamykając się w swoim czterech ścianach. 
Od  paru dni nie widzę Alicji, Katrina mówiła mi w samochodzie, że pojechała w sprawie mojej debiutującej książki i nie wie kiedy dokładnie będzie.
-Jesteśmy.
Zabrałam zeszyty, które bardzo ładnie się prezentowały. W pokoju przejrzę wszystkie na spokojnie. Otworzyłam drzwiczki, zimne powietrze dotarło do moich kostek. Szybko wysiadłam. Nie mogłam ustać w zimnie więcej niż 5 minut. Zwłaszcza, że Polska zimna jest niespodziewana. Zamaszystym krokiem poszłam do drzwi wejściowym, gdzie akurat stał Moris.
-Ładne ma panienka włosy. Takie jasne-położyłam nogę na pierwszym stopniu.
-Dziękuje Morisie.- prędko przeskoczyłam stopnie.
W domu panowała ciepła atmosfera. Zmarznięte palce położyłam na najbliższym grzejniku. Moris zamknął drzwi za Gabrielem. Nie patrzyłam na niego tylko na kaloryfer, który patrzył mi palce. Miałam ochotę zostać tutaj na zawsze. Moris wyszedł. Zostałam sama z chłopakiem.
-Zagrzać cię aniele?- przewróciłam oczami.
-Niby jak..?- bardzo ciekawiło mnie co zrobi.
Podszedł do mnie od tyłu. Spięłam całe ciało. Objął mnie w pasie. Przytuliłam się do jego klatki piersiowej. Czułam się bezpieczna. Zbliżyłam ręce do siebie, Gabriel od razu pochwycił je swoim. Splecione ręce trzymaliśmy dopóki nie usłyszeliśmy energicznego pukania do drzwi.
 Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Gabi spojrzał na mnie znacząco.  Zabrałam zeszyty. Nie odwracając się pobiegłam do pokoju. Czułam na swojej twarzy wielkie purpurowe plany na policzkach. Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca.. 
Rzuciłam torebkę gdzieś w kąt.
Usiadłam na łóżku. Miałam zamęt w głowie.. Przyłożyłam ręce do twarzy. Chciałam widzieć tylko ciemność.   Po moich policzkach płynęły wielkie gorące łzy. 
-Eleno co się stało?!- usłyszałam głos rudej.
Nic nie mówiłam nie mogłam, nie miałam sił. Chciałam siedzieć w ciszy i spokoju.
Muszę zapamiętać, żeby zamykać pokój. A nie otwarte na rozcież. Ale ze mnie idiotka.
-Nic- wydusiłam. Kucnęłam przede mną.
Oderwała mokre ręce od mojej twarzy. Widziałam się jej przerażenie.
-Co ci jest...? Musisz mi powiedzieć, jak mi nie powiesz to ci nie pomogę. Proszę.
Co mam ci powiedzieć? Twój brat mnie pocałował. Później jak wróciliśmy przytulił mnie od tyłu. Czułam się cholernie dobrze. Ale musiałam przyleźć i wszystko zepsuć. A i bym zapomniałam nie wiem co czuje Gabriel możesz go zapytasz? 
-Boje się iść do nowej szkoły i..- spojrzałam na nią. Uśmiechnęła się ze współczuciem.
-Nie martw się rybko! Zaraz cię ogarniemy! W naszej szkole królują sukienki i spódnice. Mam nadzieje,że masz takie!
-Mogę iść w spodniach?- spojrzała na mnie dziwnie. Na jej minę zareagowałam śmiechem. Poklepała mnie po ręce. Wstała i poszła do mojej szafy (znaczy jej szafy, ja tu jestem tylko gościnie). Mój humor pomału wracał. Wiem, wiem szybko zmieniają się mi nastroje. 
-Zaraz cię tu fajnie ubiorę. Ściągaj mokrą bluzę. Bo wyglądasz jak mokra kura- przewróciłam oczami. 
Ściągnęłam z siebie bluzę mokrą od łez, ważyła z tonę. Miałam na sobie ulubiony  podkoszulek.
  Przetarłam oczy pięściami. Musiałam parę razy pomrugać, aby wzrok wrócił do normalnego widzenia. Katrina buszowała w mojej szafie mrucząc nie zadowolenie. To nie moja wina, że nie mam dużo sukienek i spódnic. Po chwili znalazła nawet spoko komplet. (zdjęcie z poprzedniego rozdziału)
-Czegoś tu brakuje tylko czego hmm..
-Może kapelusza..?- klasnęła w dłonie.
-Tak! Pożyczę ci jeszcze fajne buty i będzie zajebiście ! Wyprostuje ci rano włosy, bo w tych nie pójdziesz. Ani to kręcone, ani proste.
-No... ok. Katrina jakie mamy jutro lekcje?- położyła ubranie obok mnie (czyli na łóżku)
-Wszystko masz w torebce. To ja lecę!- wyszła z pokoju.
Wzięłam z kąta nieszczęsne zeszyty, które musiałam wreszcie podpisać. W niebieskich zeszycie znalazłam plan lekcji. Pierwszą miałam historie, później dwa polskie, matmę, fizykę i biologie.  Dobrze, że jest dopiero koniec września nie będę miała dużo do przepisywania. Parę minut mi zajęło napisania imienia i nazwiska. To jest nużące zajęcie. Ale musiałam je zrobić. Ubrania przygotowane przez Katrinę położyłam na biurku. Musiałam gdzie spać. A z ubrania jakoś mi się nie wybierało.  Pod poduszkami miałam po miętoloną pidżamę, która pachniała ciastem. Nie przypominam sobie, abym jadła ciasto. Wzruszyłam ramionami. Chciało mi się spać. Ale musiałam się jeszcze wykąpać. 
                                                      * * * * *
Wykąpana poczłapałam do łóżka. Na poduszce leżał liścik od  Gabriela. Nie miałam ochoty go czytać, więc położyłam do na szafce obok lampki.  Okryłam się pierzem, który drażnił lekko moje nozdrza, próbowałam jedną ręką znaleźć wyłącznik dopiero po dłuższej chwili znalazłam go.  Ciemność ogarnęła pokój.  Zamknęłam oczy czekając na przyjemny sen...
=================================================================     
   

   

10 komentarzy:

  1. Czemu ona płakała? Rozumiem jest wrażliwa, czemu to zrobiła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jest dziwną dziewczyną, która nigdy nie miała kontaktu z chłopakiem. XD
      Nie wiem czemu ale tak jest.

      Usuń
    2. Mie się wydaje, że Elena czuje się zagubiona bo nie wie co czuje do niej Gabi xD Ta nazwa mnie rozwala XD

      Usuń
  2. Czekam na next :D
    TA ELENA JEST JAKAŚ DZIWNA xd

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział ma być jutro :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kilka błędów, ale to nic
    Czekam na nexta :*
    Parabatai *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. ROOOOOZDDDDZZZZIIIIIIAŁ

    OdpowiedzUsuń