czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 16..

-Trzeba było się trzymać- pomogłam jej wstać.
-Weźmy zamówmy jakiś film, przygotujmy się na całonocny oglądanie! I miej nadzieje,ze całe jedzenie nie pójdzie w biodra!- zaśmiałam się.
Poszłyśmy do salonu wszystko przygotowywać.
====================================================
PARĘ DNI PÓŹNIEJ
Do balu zostało jeszcze 6 godzin.
Sukienka jeszcze nie przyszła.  
Mama zapewniała mnie,że NIEBAWEM będzie. Specjalnie nie poszłam do szkoły. Czekałam na kuriera. Nie wyobrażacie sobie jaki to jest stres!!
  Paręnaście razy posprzątałam swój pokój, ułożyłam ubrania,pościeliłam łóżko. Czuje się jak jakaś chora psychicznie albo lepiej jak idiotka!
Katrina miała racje mówiąc o wcześniejszym kupieniu sukienki na w razie czegoś. Ale nie, ja musiałam być mądrzejsza!  
Aktualnie siedziałam w salonie oglądając jaki beznadziejny serial. Kobieta nie mogła wybrać pomiędzy dwoma chłopakami. Jeden z chłopaków był wampirem zatem trochę przypomina mi film "Zmierzch".
Usłyszałam pukanie do drzwi. Błyskawicznie znalazłam się w korytarzu przy wejściu. Miałam nadzieje,że to moja sukienka a tu Gabriel. Spojrzałam się na niego smutno.
-Widzę,że cie rozczarowałem- przytaknęłam,wypuściłam go.
Zamknęłam za nich drzwi. Zdjął buty i kurtkę. Spojrzałam w maleńkie okienko.  Polska zima dawała się w znaki. Przypomniał mi się obrazek "Ładną mamy zimie tej wiosny" zawsze mnie rozbawiał. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Jeszcze nic nie zrobiłem a ty się już uśmiechasz. O kurde! Nie wiedziałem,że jestem tak dobry-puścił mi oczko.
-Wiesz,że istnieje coś takiego jak skromność?
-Skromność istnieje tylko u brzydkich ludzi ale wiem co to jest.- przewróciłam oczami.
Poszłam z nim do kuchni. Nie miałam za bardzo nic do roboty, więc go trochę podręczę.
Ale to zabrzmiało! Dziewczyna o połowę mniejsza od chłopaka idzie go  zamęczy. Uuu. Ale straszne.  
-Chcesz coś?
-Nie.-odwrócił się do mnie tyłem.
Zaczął robić sobie kanapki. Kucharzem nie będzie. Wyciągnęłam mleko z lodówki. Gabriel spojrzał na mnie z ukosa. Do szklanki wsypałam dwie łyżeczki kakao (dla dzieci).
Po czym wróciłam do stołu. Po chwili przysiadł się do mnie Gabriel.
-Kakao na zimno? Zęby nie będą cie boleć..?- spojrzałam  na niego dziwnie.
-Nie. Za co się przebierasz na bal?-zaczął przeżuwać kanapkę.
-Za nocnego łowce. Wiesz co to jest?- nie Gabriel jestem tępa jak but i nic nie wiem.
-Tak wiem. Ty czytasz książki?- rozszerzyłam oczy z udawanego z dziwienia.
-Tak czytam- przyłożyłam sobie ręka na czole.
-Ten  świat schodzi na psy..- przewrócił oczami, zdjęłam rękę z czoła.
W milczeniu skoczyliśmy swój lunch (była godzina 12.00).
Nie mogłam się doczekać kiedy przyjdzie ten cholerny kurier!!
 Zaproponował abyśmy obejrzeli jakiś film. Zgodziłam się. Usiedliśmy na kanapie. 
Gabriel włączył "Igrzyska Śmierci" od dzisiaj Peeta jest moją miłością życia!
W połowie filmu objął mnie w pasie. Zrobiło mi się miło na sercu.  Pod koniec filmu oparłam się głową o jego ramie i zasnęłam. Zasnęłam przytulona do Gabriela, śmieszne prawda?
                                                            *  *  *    
Ktoś lekko rusza moje ramie. 
Po nie całe minucie zrobiłam,że ktoś na mnie leży!
Otworzyłam zaspane oczy, miałam nie wyraźnie obrazy przed oczami musiałam kilka razy pomrugać aby ostrość mi wróciła.  Znowu ktoś mnie poszturchał. Człowieku moje żebro..
-No już wstaje... złaź ze mnie! Żebro mnie do ch... boli- czułam wielką ulgę, gdy ktoś ze mnie zeszedł.
-Przepraszam, nie mogłem cie obudzić. A wiadrem byś nie chciała- wzruszył ramionami.-przyszła twoja sukienka- podał mi wielkie pudełko.
Zapiszczałam jak głupia!
-Ale.. jak kiedy ona przyszła..?- dopiero ogarnęłam całą sytuacje.
Spojrzałam na zegarek 16.50. Katrina już wróciła (na pewno, bo o tej godziny kończyłyśmy lekcje ) Gabriel nie mógł otworzyć kurierowi, bo "Spałam" na nim. Ruda jest bardzo głośna zwłaszcza jak z kimś gada.   Więc paczka dawno tu była...
Spojrzałam ostro na Gabriela. 
-Wiedziałeś,że paczka tu jest. Wiedziałeś,że jestem cała w nerwach! Wiedziałeś...!- wydarłam się na cały głos.
Zabrałam paczkę i pobiegłam na górę. Słyszałam za sobą przeprosiny i błagania abym została. Zrzuciłam sukienkę na łóżko, nie patrząc czy coś jej się stanie. Sprawdziłam czy drzwi zamknęłam i poszłam na łazienki wsiąść porządny prysznic.  O 17.10 miał przyjść stylista. Wykąpana i przebrana w świeżą bieliznę zawołam Katrinę. Dla pewności ubrałam szlafrok. Zapukała do drzwi, otworzyłam jej.
-Co jest siostro?
-Pomożesz mi ubrać  sukienkę? Jest strasznie długa i ciężko ją się ubiera.-przytaknęła-Zamknij drzwi. Nie chcę aby ktoś tu wpadał gdy ja będę paradowała w bieliźnie.
-Ok- zamknęła drzwi na kluczyk-pokazuj!
Poszłam z nią do łóżka gdzie leżała sukienka. Szybko ją otworzyłyśmy, Katrina piała w zachwytu.
-Jest piękna!- uśmiechnęłam się.
-Dziękuje! Nie będzie za bardzo no wiesz- przetarłam kark
-Nie! Nie! Chodź ubierzmy ją w końcu..-przytaknęłam- Zaraz przyjdzie twój stylista.

Po paru minutach męczenia się i jęczenia udało na się ubrać na mnie sukienkę. Miałam trochę do niej wątpliwości bo małe piersi. Wiecie o co dziewczyny chodzi mi..


      -Nie będzie wydawała się ciężka? Z tyłu jest taki zamek można połowę odpiąć.
-Masz racje, za dużo tego. Zwłaszcza,że te-pokazała palcem- ciągną się za tobą a na sali nie będzie tak dużo miejsca. Albo..

-Mówisz,że to jest przyczepiane?-przytaknęłam- A może zrobimy to tak ,że te z tyłu  odepniemy a te co zostały okręcimy wokół jak miała jedna z anime. Ty i tak nie wiesz o co chodzi. W tedy to będzie wyglądało,ze kwiaty są jak wodospad Niagara spływają ci po sukni ok?- przytaknęłam.

Katrina błyskawicznie zrobiła co m przed chwilą "wytłumaczyła". Efekt wyszedł niesamowity.
-Elena twój stylista przyszedł!-usłyszałam wołanie Gabriela z dołu.
-Elena ty usiądź, ja pójdę po niego. Ty będziesz gwiazdą wieczoru- ruszyła w stronę drzwi.
-Katrina?
-Hmm..?
-Dziękuje-uśmiechnęła się i wyszła.
 Zabrałam krzesło z pod biurka i delikatnie(starając się nie zniszczyć sukienki) postawiłam je na środku pokoju.  To pokoju wszedł 40-letni mężczyzna i Katriną u boku.
-Elena ja idę się ogarnąć, zostawiam was samych!
-Dzień Dobry. Prześlicznie wyglądasz wykapana mama-uśmiechnęłam się-Zero gadania czas do roboty! Gdzie mogę położyć narzędzia do pracy.
-Gdzie chcesz Piotrze-uśmiechnął się.
Usiadłam na krześle. Piotr zaczął mi majstrować we włosach..
=========================================================

4 komentarze: