piątek, 1 maja 2015

Rozdział 21/Elena

  Musieliśmy też zahaczyć fryzjera bo Katrina miała wizytę przedłużenia włosów. Nie wiem jak oni to robią. Mówiła mi, że jest taka moda na ścinanie i zachowanie. Ścinasz włosy ile chcesz, fryzjer je przechowuje jakiś czas. Potem może wrócisz do poprzednich, jakby nic! Tak szczere, ona wygląda lepiej w długich włosach.  Ten dzień szybko zleciał… 
Właśnie dzisiaj wprowadzam się do nowego domu!
=============================================
Jestem strasznie podekscytowana.  Z rozmów przez telefon wynikało, że dom znajduję się na tej samej ulicy co dom Alicji. Wspominali mi o jakieś niespodziance. Nie byłam natrętna nie pytałam o szczegóły. Ale i tak zżera mnie ciekawość.  O najważniejszym bym zapomniała mam dzisiaj spotkanie z całą redakcją. Panicznie się stresuje! Jestem podekscytowana i przestraszona! Czy to jest możliwe w ogóle możliwe…? Brałam akurat prysznic. Powiem wam coś w tajemnicy tylko nikomu nie wygadajcie. Najlepiej mi się myśli jak się myję. Teraz każdy kto to zagłębia w moją historię śmieje się ze mnie. Z Gabrielem nie jest za różowo.
Odsunął się ode mnie.
Wychodzi wcześnie rano, wraca bardzo późno. Katrina milczy. Na zabicie czasu gdzieś Janem. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Ale to nie tak jak wymyślicie! Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Kilka razy na spacerach z Janem spotykałam Gabriela, który rzucał   mi mordercze spojrzenia. Jakby miał moc to dawno bym leżała trupem. Nie wiem o co mu chodzi. Raz mnie całuje namiętnie potem mnie omija szerokim łukiem. Cholera! Wyszłam z prysznica. Wytarłam swoje ciało.  Ostatnio bardzo się zmieniłam, piersi mi urosły (wreszcie) dostałam kobiece kształty.  Ubrałam sukienkę w kwiaty. Kupiłam ją na babskim dniu z przyjaciółką. Ona wręcz mnie zmuszała do jej kupienia. Wychodząc z pokoju zabrałam starą torebkę, która nadawała się do wyrzucenia. Nie miałam serca jej wyrzucić. Kochałam ją. Na korytarzu czekała na mnie Alicja. Ubrana była w czarne spodnie i białą koszulę. Wygląda bardzo poważnie.
-I jak?- spytała.
-Całe w nerwach-uśmiechnęła się.
Gestem ręki poprosiła mnie o wyjście z domu. Ruszyliśmy w stronę jej samochodu…
                                       *  *  *
Przed nami stał wielki  szklany budynek. Zrobił na mnie wielkie wrażenie.  Wchodząc zauważyłam dziewczynę w moim wieku. Miała na sobie różową sukienkę i kręcone blond włosy (nie całe tylko połowę). Na pierwszy rzut oka wygląda jak Boginia. Po zazdrościłam jej wszystkiego. Chociaż jej nie znam. Można? Można. Alicja zawołała tą dziewczynę, która stała koło fontanny z telefonem w ręku. Przybiegła do nas. Była gdzie w mojego wzrostu.
-Eleno poznaj Sabinę jest moją pomocnice, pracuje umie na praktykach. -podała mi rękę- jest moją najlepszą praktykantką- dziewczyną lekko się zarumieniła.
Nawet w rumieńcach jej do twarzy. To nie fair.  Wyglądała na dość miłą osobę.
-Sabina oprowadzisz Eleną po biurze, ja pójdę pozałatwiać parę spraw. Za 30 minut macie być już u mnie- przytaknęła, Alicja odeszła.
-Jak widzisz mam na imię Sabina. Mam nadzieje, że będę miała okazje cię bliżej poznać.-powiedziała swoim słodkim głosem-Chodź pokaże ci biuro.
Zaczęła mi mówić co się znajduje.  Dużo osób w czasie naszej "podróży" się z nią witało. Widać było, że jest bardzo lubiana. Pokazywała mi najciekawsze zakamarki biura. Przypadkowo spotkaliśmy kobietę i mężczyznę, która w kącie pokoju robiło kontakt. Czerwone ze wstydu uciekłyśmy gdzie pieprz rośnie. Miałyśmy później niezły ubaw.  Ich miny były bezcenne!
-Musimy już iść-rzekła smutno- Elena możesz dasz mi swój numer kiedyś się zdzwonimy?- uśmiechnęła się.
-Ok- wymieniliśmy się swoimi numerami.
Ruszyliśmy w stronę biura Alicji. Tak szczere to mi się tam nie wybierało… Idąc rozmawialiśmy  o  głupotach. Dowiedziałam się od niej, że mieszka niedaleko domu Alicji, uwielbia czytać książki jej ulubioną serią są "Dary Anioła" planuje zrobić sobie tatuaż z wielkiej  księgi nocnych łowców. Ale nie wie czy to jest pewne.
 Lubi też długie spacery po parku. Uprawia dużo różnych dziedzin sportu jej ulubionym jest siatkarstwo. Ma młodsze brata, który ma 8 lat. Jest strasznie denerwujący. Z tego czego zrozumiałam z jej opowiadań. A i jeszcze nagrywa filmiki na Youtube.  Bardzo mi się fajnie z nią rozmawiało ale czas się pożegnać komnata smoka czeka. Niestety.
-To pa!- rzuciła wychodząc do windy.
Wzięłam głęboki oddech. Zapukałam do drzwi. Słyszałam "proszę" z wielkim strachem weszłam do środka.  Przy stole siedziało dwadzieścia osób, wpatrzonych we mnie.
-Wejdź Eleno nie wstydź się. Oni nie gryzą- zamknęłam za sobą drzwi.
W gardle tworzyła mi się wielką gula.   Nogi miałam jak z waty. Alicja gestem ręki. Usiadłam obok niej. Nie mogłam wydusić żadnego słowa. Na szczęście Alicja mnie uratowała…
                              * * *
Wracałam właśnie z Alicją do mojego domu.
Wszystkie moje rzeczy zostały zabrane do domu ale takiego prawdziwego. Nie mogłam usiedzieć w miejscu. Co chwila  zerkałam w boczne szyby w samochodzie. Wreszcie dojechaliśmy na miejsce.  Wybiegłam z auto prosto w objęcia rodziców tęskniłam za nimi bardzo. Chociaż za bardzo o nich nie myślałam. 
-Chodź córciu pokażemy ci twój pokój. Spodoba ci się-powiedział tata.
Ruszyłam za nimi. Alicja pojechała do swojego domu. Słychać było  odgłos silnika. Moim oczom ukazał się najpiękniejszy salon jaki w życiu widziałam! Wszystko lśniło! Nie mogłam się napatrzeć! Zapiszczałam w duchu. Ten dom jest o wiele większy i piękniejszy niż poprzedni. Rodzicom dobrze się powodzi w swoim zawodzie więc mogli zaszaleć.  Szliśmy właśnie na górę gdy usłyszałam dziwny dźwięk. Spojrzałam na mamę i tatę nie przejęli się zbytnio tym dźwiękiem.  Wreszcie doszliśmy do końca korytarza gdzie stał mój pokój. Z podekscytowaniem otworzyłam je. Na wielkim łóżku siedziałam pies. Mops. Pobiegłam do niego. Zamerdał wesoło ogonem. Usłyszałam szczękniecie ale nie od tego pieska. Zajrzałam pod łóżko. Na podłodze siedział sobie drugi mops. Trochę mniejszy od tam tego. Spojrzałam na rodziców, którzy byli cicho przez cały czas. Odkąd weszliśmy do domu.
-To są od Teraz moje zwierzęta?- uśmiechnęłam się leciutko.
W duchu piszczałam jak głupia.  Zawsze marzyłam o piesku a tu proszę dostałam dwa! Jejku!
-Wiedzieliśmy jak bardzo chciałaś mieć własnego pupila. Postanowiliśmy ci go podarować ale z schroniska. W dniu, którym przyjechaliśmy akurat przenoszono te zwierzaczki do innych klatek. Bez zastanowienia wzięliśmy je do siebie. Nauczyliśmy je w tydzień prostych rzeczy. Na przykład gdy mają potrzebę to wychodzą z twojego pokoju tam tym wyjściem-wskazała prostokąty otwór-gdzie kierują się schodami na dół. Gdy są na dole stają na metalowy prostokąt, który się otwiera i sobie wychodzą ale wiedząc dokąd mogą wyjść.  Te wyjście dla psów jest w kuchni.
Przytuliłam się do swoich rodziców. 
  Pozwolili mi w spokoju posiedzieć samej w pokoju. Wyciągnęłam pieska z pod łóżka po czym go na nim położyłam. Dwa mopsy siedziały obok mnie w wpatrzone we mnie. Muszę jakoś je nazwać tylko jak? Mam pomysł!
-Ty malutki będzie wabił się Legii a ty hmm.. Mergi. Podobają wam się?- zaszczekały głośny. Uśmiechnęłam się.  Lekko ziewnęłam. Ale ten dzień był męczący. Prześpię się chwile... Położyłam się koło mopsów, które chyba zrozumiały moją aluzje. Jeden z nich (ten młodszy) ziewnął. Zaśmiałam się. Powieki stawały się coraz cięższe i cięższe. Usnęłam w moimi przyjaciółmi..
========================================
  Jak wam się podobał rozdział?? 
Zostawcie komentarze ! :D
Ask Sabiny ---->http://ask.fm/sabinka111


9 komentarzy: