sobota, 9 maja 2015

Rozdział 25/Gabriel

DZIĘKUJE ZA 7 TYŚ WYŚWIETLEŃ! STRASZNIE SIĘ CIESZE!
CZEMU TAK MAŁO OSÓB KOMENTUJE?
BARDZO MI Z TEGO POWODU SMUTNO.
MOŻE KTOŚ BĘDZIE TAKI MIŁY I SKOMENTUJE PARĘ RAZY Z ANONIMA? XD

****************************
Ruszyłyśmy w stronę centrum. Gdzie było dużo przystojnych chłopaków…     
===================================
*OCZAMI GABRIELA*
Nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą się działo. Elena. Pocałunek. Zapomnienie. Te trzy rzeczy zamęczały mi głowę. Najgorsza  myśl była taka, że Elena jechała do centrum handlowego gdzie było dużo przystojnych chłopaków. Ona jest moja tylko moja. Nie jest moją własnością ale miłością życia. Nic nie pamięta? To dobrze, mogę wszystko zacząć od początku. Dopóki pamięć jej nie powrócić. Ile mam czasu? Czas Teraz jest najgorszym wrogiem.
Zarzuciłem na koszulę skórzaną kurtkę i ruszyłem do samochodu. To co robię jest szalone i głupie. Serce nie sługa.  Wsiadłem do auto. Mój dzisiejszy cel centrum handlowe. Nasze centrum było drugie największe w Polsce. Trochę zajęło mi znalezienie dziewczyn. Szedłem bardzo dużej odległości.
Moje "ukochane" fanki chciały zdjęcie więc musiałem się zatrzymywać.  Po 20 razie poproszenia o autograf i zdjęcia. Mogłem usiąść w kafejce obok. Miałem na nie idealny widok. Czułem się trochę jak zboczeniec. Ale taki tam szczegół. Mogłem podsłuchać ich rozmowę. Nie powinienem ale EJ jestem chłopakiem, więc nie mam dobrego wytłumaczenia.
-Katrina czemu zostawiłaś mnie sama z twoim bratem?- nie widziałem jej miny ale mogła być wściekła.
Dalej czuje jej usta na swoim. Nie wiem czemu to zrobiłem. Tak bardzo jej pragnąłem… Jestem debilem, tyle mogę powiedzieć.
-Musiałam załatwić pewną sprawę-powiedziała Katrina, wiedziałem, że kłamie.
Zdradza ją: owijanie kosmyków włosów o palec wskazujący i drganie lewego kącika ust.  Elena na tą odpowiedz prychnęła. Widziałem jak jej włosy lekka się podniosły. Co ja bym zrobił aby znów ich dotknąć.
Jeny… czy ja jestem w niej zakochany? To niemożliwe ja nie jestem do tego zdolny. Nigdy sobie nie wybaczę to co zrobiłem. Biedna Ola. Była młoda całe życie miała przed sobą. A ja jej wszystko rozwaliłem.  Do dziewczyn przysiadł się Jan. Dziwnie się zachowała moim zdaniem. Spojrzała na niego dziwnie (mogłem przez moment zobaczyć jej twarz) i zamieniła się miejscami z Sabiną. Musiałem być ostrożny. W każdej chwili mogła mnie zobaczyć.
Uważnie się Janowi przyglądała. Miała nieobecny wzrok. Mój wróg siedział tyłem do mnie. Do mnie podeszła  młoda kelnerka.
-Co podać?- spytała w ręku trzymała notatnik i długopis.
-Gorącą czekoladę.- mruknąłem.
Zapisała zamówienie i sobie poszła. Nie  obeszło się za puszczeniem oczka i kręceniem tyłka. Głupie babsko myśli, że może mnie poderwać swoją brakującą inteligencją? Zerkałem na grupkę przyjaciół i Jana za paprotki. Po paru minutach znowu przyszła kelnerka tylko Teraz z za mówieniem.  Postawiła mi przed nosem gorący kubek.
-Proszę. Coś jeszcze podać- przejechała dłonią po moim ramieniu. Zrzuciłem jej rękę.
-Nie. Nigdy mnie nie dotykaj.- powiedziałem ostro.
Wzruszyła ramionami i poszła do baru. Pijąc czekoladę spoglądałem na nią. Katrina oddaliła się od grupy. Wystukała jakiś numer. Z niecierpliwieniem czekała na odbiorcę. To ja byłem tą odbiorcą. Wyciągnąłem z kieszeni telefon. Katrina. Cholera. Ale ze mnie debil. Wcisnąłem zieloną słuchawkę.
-Gabrielu, widzę  twoją burzę czarnych włosów. Masz szczęście, że Elena ciebie nie widziała co sobie myślałem, żeby tutaj przyjeżdżać?- powiedziała spokojnie.
-Miłość- powiedziałem tylko.
Katrina odnalazła mnie wzrokiem. Na jej twarzy zagościł smutek. Wiedziała jakaś jest moja historia. Długa i smutna. Patrzeliśmy sobie w oczy. Zerknęła czy nikt z jej przyjaciół nie patrzy na nią. Czysto. Podbiegłam do mnie. Jej szpilki dawały nieprzyjemny dźwięk.
-Co ty tu robisz?- wzruszyłem ramionami.-Co zrobić gdy Elena ciebie zobaczy? Co jej powiesz…?
-Co chce mi powiedzieć?- za pleców Katriny wyłoniła się Elena.
Uśmiechała się do mnie. Mam nadzieje, że nic nie wie. Wystraszony spojrzałem na siostrę, która też nie ukrywała zdziwienia,
-No bo ja.. no ten.. no..-za jąkałem się. Na szczęście siostra mnie uratowała.
-Mój brat chciał ci powiedzieć, że kupuje prezenty na święte i na twoje urodziny. Wyprawiamy przyjęcie bez żadnych wymówek. Zatrzymał się tutaj na kakao. Chciał do nas przyjść ale musi iść załatwić pewne sprawę. Prawda?- spojrzała na mnie siostra, miała wzrok mówiący "Przytaknij i wyjdź za nim pogorszysz sytuacje".
-Tak. Właśnie dzięki za wyjaśnienie całej sytuacji.- zawołałem kelnerkę, zapłaciłem za napój. Pożegnałem się z dziewczynami.

Elena dziwnie mi się przyglądała. O mały włos wszystko by się wydało.  Wziąłem nogi zapas i ruszyłem do samochodu czerwony ze wstydu. Nie będę mógł spojrzeć na siebie w lustrze..

13 komentarzy: