-Dobra
jedźmy zaraz mam wizytę i też Sabinko!- przewróciła oczami blondynka.
Odpaliła
samochód i ruszyła w stronę centrum handlowego…
=================================================
-Od dzisiaj
nienawidzę zakupów!- powiedziała siostra.
Zaśmiałam. Odłożyłam
ostatnią torebkę z ubraniami. Katrina i Sabina wymęczyła ją. Obeszłyśmy całe
centrum handlowe. Nogi mi odpadały. Młoda (Róża) miała dobrze, nosiłam ją przez
połowę dnia. A Katrina i Sabina? Śmiały się ze mnie, mówiąc na mnie "
Osioł w butach". Rzuciła się na łóżko. Przewróciłam oczami.
-Ty narzekasz? Ja
ciebie nosiłam przez cały dzień. Ty… ty! Lamo! Dobra muszę ogarnąć pokój.
Jeszcze wyprowadzę psy.
-Lergi została
dzisiaj wyprowadzona. Mergi spała wtedy- przytaknęłam.
Wyszłam z pokoju.
Muszę ogarnąć ten "artystyczny nieład". Zebrałam ubrania leżące na
środku podłogi. Wrzuciłam do kosza na pranie. Po wycierałam kurzę.
Poukładałam klamoty.
Wywietrzyłam pokój. Odnalazłam czerwoną
smycz, którą zapięłam pieskowi. Ubrałam zimową kurtkę i buty. Zaraz będą
święta, muszę kupić prezenty. Zamknęłam drzwi, ruszyłam w stronę miasta.
* * *
Ledwo poruszałam
kończynami, gdy wracałam do domu. Mergi przegryzła smycz i musiałam za nią
gonić. Na szczęście pomógł mi chłopak. Deivid. Złapał ją gdy akurat wbiegła do
biedronki.
W domu ściągnęłam jej
obrożę. Poleciała do kuchni. Poczłapałam do łazienki. Ściągnęłam ubłocone
ubranie (koniec zimy Lol, przed świętami)
Wzięłam orzeźwiający prysznic,
przebrałam się w pidżamie i wskoczyłam do łóżka. Za oknem panowała ciemność.
Zamknęłam oczy. Już przysypiałam gdy, ktoś walnął kamieniem w okno.
Niechętnie wstałam z raju.
Przetarłam oczy. Otworzyłam werandę. W mroku dostrzegłam sylwetkę mężczyzny.
Miałam już się cofać, gdy usłyszałam znajomy głos.
-To ja- zmrużyłam
oczy.
-Co ty tutaj robisz?-
szepnęłam.
-Może zejść…?- spytał, kiwnęłam.
Cofnęłam się. Zabrałam z fotela szlafrok i kapcie, które nałożyłam
na siebie. Może śniegu już nie ma ale chłód został. Wymknęłam się cichutko z
domu. Obeszła cały dom. Koło drzewa ujrzałam Gabriela. Miałam otworzyć usta,
gdy on przygarnął mnie do siebie. Zamurowało mnie. Odwzajemniłam uścisk. Dalej byłam na niego wściekła ale gdy mnie
dotykał to cała złość mijała. Może jest idiotą ale za to moją. Puścił mnie.
-Czemu przyszedłeś?-
dobrze, ze panował pół- mrok po miałam zarumienione policzki.
-Bo miałem okropny
sen, że ode mnie odchodzisz.- dotknęłam jego policzka.
-To tylko sen. Ja tu
jestem- powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Wiem- uśmiechnął się
po czym znowu mnie przytulił.
Boże jak ja uwielbiam
jego dotyk! Aw! Zadrżałam z zimna. Puścił mnie gwałtownie. Nie powiem, ze wystraszyłam
się.
-Ale ze mnie debil.
Jesteś w szlafroku i marzniesz!
-Mam jeszcze pidżamę.- zrobił swoją słyną minę zboczeńca.
-Szkoda, że teściowa
i teściowy są w domu. Dawno byś nie miała tych ubrań- mruknął mi do ucha.
Dałam mu kuksańca w
brzuch. Auć. Czemu on ma taki twardy brzuch? Teraz mnie łokieć boli. Zaśmiał
się pod nosem. Idiota.
-Dobra, musisz już
iść ja też. Idę jutro z mamą do kościółka.
-Ale z ciebie
chrześcijanin!- przewrócił oczami.
Pożegnaliśmy się
przed moimi drzwiami. Pocałował mnie w usta. Nie chciałam delikatnego pocałunku.
Przygarnęłam go mocno do siebie. Stykaliśmy się w każdym calu. Położyłam mu
ręce na szyje. Podniósł mnie. Oplotłam mu biodra nogami. Trzymał mnie za pośladki. Ta chwila mogła by
trwać w nieskończoność. Dopóki drzwi nie zostały otwarte. A w nim siostra. Gabriel
mnie puścił. Puściliśmy buraka.
-Masz szczęście, ze
to ja. Mama chciała zobaczyć czemu pies szczeka. Uprzedziłam ją. Mówiąc, że idę
po szklankę mleka.
-To ja idę-powiedział
Gabriel, pobiegł w ciemność.
Weszłam do domu.
Młoda zamknęła za mną drzwi. Na jej twarzy gościł głupi uśmiech. Szkoda, że nie
mogę zapaść się pod ziemie.
-Powiesz rodzicom,
młoda?- uśmiechnęła się chytrze.
-Nie. Nie jestem
taka. Ale zrób mi kakao, proszę. Bo to tutaj przyszłam.
-Dobrze chodź, mi też
mi się przyda gorąca czekolada-przytaknęłam.
Zrobiłam nam
czekoladę, po czym usiadłyśmy przy stoliku. Zerknęłam na swoje odbicie w
lustrze. Potargane włosy, rozszerzone oczy. Odpięte dwa guziczki od górnej części.
Kiedy on to zrobił?! Ja wale. Jakby młoda nas mnie powstrzymała jak daleko
byśmy się posunęli? Jestem jeszcze niepełnoletnia. Do urodzin zostało tylko 14
dni. Matko boska. Nie lubię obchodzić urodzin. Strata czasu. Znając życie te
dwie wariatki coś wymyślą. Młoda popijając napój patrzyła na mnie w milczeniu.
-Coś jest nie tak…?-
jej spojrzenie, trochę mnie krępowało.
-Jaki jest twój
chłopak?- spytała.
Nie odpowiedziałam od
razu. Sama szukałam odpowiedzi. Śmieszne prawda? Powinnam to już wiedzieć.
-A co cię tak
interesuję?- ominęłam jej pytanie, nie miałam ochoty na nie odpowiadać.
Wzruszyła ramionami.
-Tak z czystej
ciekawości się pytam.- ziewnęła- Idę spać dobranoc.- Na koniec rzuciła- Na
pewno dobrze całuje, bo masz całego czerwone policzki.
-O ty mała jędzo!-
zachichotała i uciekła.
Ruszyłam za nią. Nie
zdążyłam jej złapać bo zamknęła się w
swoim pokoju. Cały czas się śmiała.
Wiedziałam, że walka nie ma sensu. Wróciłam do swojego pokoju. Zrzuciłam
szlafrok i zapięłam guziki. Położyłam się na łóżku. Próbowałam zasnąć ale byłam
za bardzo rozbudzona. Czułam na wargach namiętne pocałunki Gabriela. Jego ręce
na pośladkach.
Westchnęłam głośno.
Czy to jest właśnie miłość?
===========================================
O jaaaaa! Megaa! *o*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział < 3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńMega Mega . Czekam na next
OdpowiedzUsuńNo właśnie, czy to miłość? :/
OdpowiedzUsuńGenialny! *-*
3maj się!♥ Wpadnij też do mnie! ;)
Heh bieda, o czym myślałaś gdy pisałaś rozdział. Czy nie wypiłaś za dużo kakao czy co?
OdpowiedzUsuńBo to nie w twoim stylu Dejvid heh co za imię nie mógł być po prostu DAWID!!!
Czekam na nexta :3
kiedy next?! ;-;
OdpowiedzUsuń*----*
OdpowiedzUsuń