NIE DRZWON NA POLICJE. JEŚLI CHCESZ ABY ONA JESZCZE ZYŁA.. CZEKAJ NA KOLEJNE
INSTRUKCJE. JEŚLI ICH NIE WYPEŁNICH BĘDZIE CIERPIAŁA.
K.
======================================================
*OCZAMI
ELENY*
Wszystko
mnie boli. Nie mogę złapać oddechu. Wszędzie widzę ciemność. Brak mi sił na
najprostsze czynności. Chcę umrzeć lecz nie mogę. Jeśli to zrobię będę
tchórzem. Nie chcę po śmierci widzieć ból bliskich. Nie mogę. Otworzyłam oczy z wielką niechęcią
Wszystkie
dziewczyny spały oprócz Oli. Ona patrzyła w drzwi. Oczy miała spuchnięte od
łez. Nie ma już czym płakać.
-Elena…?-
powiedziała cichutko.
-Hm..?-
mruknęłam.
-Mogę się do
ciebie jakoś przytulić?- przytaknęłam.
Najciszej
jak tylko można było przysunęła się do mnie. Oparła się o moją klatkę
piersiową. Zrobiłam bym wszystko aby zobaczyć Róże. Parę minut później zasnęła.
Usłyszałam
tupot nóg. Zmrużyłam oczy. Aby wyglądało, że śpię. Drzwi otworzył dosyć młody
chłopak. Wyglądał na 17 lat. Patrzył z bólem na dziewczyny. Zamknął drzwi,
zerkając czy nikt nie Idze. Przeczesał
dłonią włosy. Obserwowałam każdy jego wzrok. Chyba wyczuł, że obserwuje bo całą
uwagę przeniósł na mnie. Pokazałam mu, że nie śpię. Kucnął obok mnie.
-Jak się
nazywasz?- szepnął.
-Elena a
ty?- odpowiedziałam szeptem.
-Emil.
Posłuchaj mnie Eleno mamy mało czasu. Mój wujek w każdej chwili może
przyjechać. Postaram się wam pomóc. Już niedługo wyjeżdża. Razem z moim kolegą
spróbuje was wydostać. Nie wszystkie nie raz ale chociaż połowę. Swoją daje nie
wiedziałem, że tutaj jesteście. Zostałem zaadoptowany i mieszkam tu od paru
dni. Jego goryle pojechały z nim. Karmią was tutaj chociaż?- przytaknęłam głową- Przyniosę wam coś dojedzenia.
Wszystkim. Jakbym był tutaj z wujem to patrzcie na złowrogo. Muszę lecieć. A.-
wyciągnął z kieszeni batonik- Proszę.
-Ja nie
chcę. Ola- szturchnęła dziewczyna.
Powiedziała
coś nierozumianego. Zobaczywszy Emila, zamarła.
-A..
-Cicho-
fuknęłam- On nam pomoże uciec. Emilu daj jej batona. Powinna mieć siłę-
otworzył folie i podał jej czekoladę. Zjadła go łapczywie..
-Dziękuje
e.. Emilu- przytaknął.
-Emilu masz
samochód?- przytaknął- Kojarzysz Gabriela Borowskiego albo Wojtka Kędziawego?
-Borowskiego
nie ale Wojtka znam.
-Wojtek jest
bratem Oli. Musisz jakoś go powiadomić, że jest jego siostra tutaj. Pomogą nam
w ucieczkę. Rozumiesz? Później pogadamy przynieść coś dziewczynom. Nie jadły od
wczoraj i jak możesz to wodę- przytaknął, po czym zniknął.
Spróbowałam znaleźć
lepsza pozycje. Z marnym skutkiem. Spomiędzy spodniczką i bluzeczką miałam
odsłonięty brzuch oraz plecy. Zimne ścianki straszne dawały w kość. Dziewczyny
dalej sobie smacznie spały oparte o siebie.
Każda
pragnęła nigdy się obudzić. Też bym chciała lecz nie mogę. Tyle rzeczy mnie
tutaj zatrzymuje: Gabriel, mama, tata, Katrina, Sabina, Róża. Jeszcze wiele
innych osób.
Do
pomieszczenia wszedł Emil z wielką torbą. Na jego widok się uśmiechnęłam. W
kieszeni wystawał mu klucz.
-Przepraszam
ale tylko tyle udało mi się wynieść tak aby wuj się nie skapnął.
Położył
torbę na ziemi. Zaczął macać po ścianie. Spojrzałam na niego jak na idiotę.
Usłyszałam "pstryk" i lampa, która wydawała się zepsuta. Oślepiła nas
blaskiem zgniłej zieleni.
-Dziewczyny
wstawiać!- syknęłam.
Parę
dziewczyn ziewnęło. Na widok Emila zareagowały tak samo jak Ola.
-Spokojnie
on nam pomaga- powiedziałam.
Wszystkie
dziewczyny przytaknęły. Chłopak zaczął dzielić różne produkty spożywcze.
-Jak mam to
zjeść gdy mam związane ręce?- walnął się w czoło.
-Zapomniałem-
wyciągnął z kieszeni klucze.
Jednym
kluczem dał wolność 15 dziewczynom. W
milczeniu zaczęły zajadać. W podziękowaniu dziękowały.
-Jak my
uciekniemy?- spytała Roksana.
-Wszystko
opowie wam Elena. Ja zaraz będę musiał iść. Bo wuj już wraca. Klucz zostaje u
was. Jak tylko zjecie do załóżcie je znowu. Jest taki pasek aby je poluzować.
Mam nadzieje, że sobie dacie radę.- Skierował się do wyjścia
-Damy. Emil...?-
zatrzymał się przy klamce- Dziękuje- przytaknął i wyszedł.
Dziewczyny
zjadły i zbędne papierki ukryły w dziurach w ścianie. Na górze panowała dziwna cisza.
-Emil do
mnie!- usłyszałam potężny męski głos.
Zamarłam. To
nie wróżyło nic dobrego…
==========================================
PRZEPRASZAM ZA KRÓTKI.
BRAK WENY.
LENISTWO.
BRAK CHĘCI.
WYBACZCIE :C
czy on ich uratuje!???
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NEXT! <3
Mam nadzieję że będę wszystko dobrze ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział (:
Pozdrawiam^^
Mega mam nadzieję że da radę je uwolnić
OdpowiedzUsuń. Czekam na next
A jak ładnie po proszę to dostanę rozdZiał dzisiaj? ? :)
OdpowiedzUsuńNiech on ich uwolni!!
OdpowiedzUsuńneeext! TERAZ <3
OdpowiedzUsuń