wtorek, 16 czerwca 2015

Rozdział 43/ Elena

NIE DRZWON NA POLICJE. JEŚLI CHCESZ ABY ONA JESZCZE ZYŁA.. CZEKAJ NA KOLEJNE INSTRUKCJE. JEŚLI ICH NIE WYPEŁNICH BĘDZIE CIERPIAŁA.
                                                                                         K.
======================================================
*OCZAMI ELENY*
Wszystko mnie boli. Nie mogę złapać oddechu.  Wszędzie widzę ciemność. Brak mi sił na najprostsze czynności. Chcę umrzeć lecz nie mogę. Jeśli to zrobię będę tchórzem. Nie chcę po śmierci widzieć ból bliskich. Nie mogę.  Otworzyłam oczy z wielką niechęcią
Wszystkie dziewczyny spały oprócz Oli. Ona patrzyła w drzwi. Oczy miała spuchnięte od łez. Nie ma już czym płakać.
-Elena…?- powiedziała cichutko.
-Hm..?- mruknęłam.
-Mogę się do ciebie jakoś przytulić?- przytaknęłam.
Najciszej jak tylko można było przysunęła się do mnie. Oparła się o moją klatkę piersiową. Zrobiłam bym wszystko aby zobaczyć Róże. Parę minut później zasnęła.
Usłyszałam tupot nóg. Zmrużyłam oczy. Aby wyglądało, że śpię. Drzwi otworzył dosyć młody chłopak. Wyglądał na 17 lat. Patrzył z bólem na dziewczyny. Zamknął drzwi, zerkając czy nikt nie Idze.  Przeczesał dłonią włosy. Obserwowałam każdy jego wzrok. Chyba wyczuł, że obserwuje bo całą uwagę przeniósł na mnie. Pokazałam mu, że nie śpię. Kucnął obok mnie.
-Jak się nazywasz?- szepnął.
-Elena a ty?- odpowiedziałam szeptem.
-Emil. Posłuchaj mnie Eleno mamy mało czasu. Mój wujek w każdej chwili może przyjechać. Postaram się wam pomóc. Już niedługo wyjeżdża. Razem z moim kolegą spróbuje was wydostać. Nie wszystkie nie raz ale chociaż połowę. Swoją daje nie wiedziałem, że tutaj jesteście. Zostałem zaadoptowany i mieszkam tu od paru dni. Jego goryle pojechały z nim. Karmią was tutaj chociaż?- przytaknęłam  głową- Przyniosę wam coś dojedzenia. Wszystkim. Jakbym był tutaj z wujem to patrzcie na złowrogo. Muszę lecieć. A.- wyciągnął z kieszeni batonik- Proszę.
-Ja nie chcę. Ola- szturchnęła dziewczyna.
Powiedziała coś nierozumianego. Zobaczywszy Emila, zamarła.
-A..
-Cicho- fuknęłam- On nam pomoże uciec. Emilu daj jej batona. Powinna mieć siłę- otworzył folie i podał jej czekoladę. Zjadła go łapczywie..
-Dziękuje e.. Emilu- przytaknął.
-Emilu masz samochód?- przytaknął- Kojarzysz Gabriela Borowskiego albo Wojtka Kędziawego?
-Borowskiego nie ale Wojtka znam.
-Wojtek jest bratem Oli. Musisz jakoś go powiadomić, że jest jego siostra tutaj. Pomogą nam w ucieczkę. Rozumiesz? Później pogadamy przynieść coś dziewczynom. Nie jadły od wczoraj i jak możesz to wodę- przytaknął, po czym zniknął.
Spróbowałam znaleźć lepsza pozycje. Z marnym skutkiem. Spomiędzy spodniczką i bluzeczką miałam odsłonięty brzuch oraz plecy. Zimne ścianki straszne dawały w kość. Dziewczyny dalej sobie smacznie spały oparte o siebie.
Każda pragnęła nigdy się obudzić. Też bym chciała lecz nie mogę. Tyle rzeczy mnie tutaj zatrzymuje: Gabriel, mama, tata, Katrina, Sabina, Róża. Jeszcze wiele innych osób.
Do pomieszczenia wszedł Emil z wielką torbą. Na jego widok się uśmiechnęłam. W kieszeni wystawał mu klucz.
-Przepraszam ale tylko tyle udało mi się wynieść tak aby wuj się nie skapnął.
Położył torbę na ziemi. Zaczął macać po ścianie. Spojrzałam na niego jak na idiotę. Usłyszałam "pstryk" i lampa, która wydawała się zepsuta. Oślepiła nas blaskiem zgniłej zieleni.
-Dziewczyny wstawiać!- syknęłam.
Parę dziewczyn ziewnęło. Na widok Emila zareagowały tak samo jak Ola.
-Spokojnie on nam pomaga- powiedziałam.
Wszystkie dziewczyny przytaknęły. Chłopak zaczął dzielić różne produkty spożywcze.
-Jak mam to zjeść gdy mam związane ręce?- walnął się w czoło.
-Zapomniałem- wyciągnął z kieszeni klucze.
Jednym kluczem dał wolność 15 dziewczynom.  W milczeniu zaczęły zajadać. W podziękowaniu dziękowały.
-Jak my uciekniemy?- spytała Roksana.
-Wszystko opowie wam Elena. Ja zaraz będę musiał iść. Bo wuj już wraca. Klucz zostaje u was. Jak tylko zjecie do załóżcie je znowu. Jest taki pasek aby je poluzować. Mam nadzieje, że sobie dacie radę.- Skierował się do wyjścia
-Damy. Emil...?- zatrzymał się przy klamce- Dziękuje- przytaknął i wyszedł.
Dziewczyny zjadły i zbędne papierki ukryły w dziurach w ścianie.  Na górze panowała dziwna cisza.
-Emil do mnie!- usłyszałam potężny męski głos.

Zamarłam. To nie wróżyło nic dobrego…   
==========================================
                    PRZEPRASZAM ZA KRÓTKI.
                                     BRAK WENY.
                       LENISTWO.
                                              BRAK CHĘCI.
                      WYBACZCIE :C   

6 komentarzy:

  1. czy on ich uratuje!???
    CZEKAM NA NEXT! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że będę wszystko dobrze ;)
    Super rozdział (:
    Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega mam nadzieję że da radę je uwolnić
    . Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. A jak ładnie po proszę to dostanę rozdZiał dzisiaj? ? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech on ich uwolni!!

    OdpowiedzUsuń
  6. neeext! TERAZ <3

    OdpowiedzUsuń