Gwałtownie się obróciłam. Znowu nic. To chyba moja
wyobraźnia. Jakby coś było to Gabriel to by usłyszał stał nie daleko
mnie. Prawda? Poczułam ostry ból z tyłu głowy…
===============================================================
*Oczami Eleny*
Pulsujący ból nie dawałam mi spokoju. Siedziałam
w jakiś pomieszczeniu. Nie byłam sama. Ze mną było jeszcze 10 dziewczyn. Były o
wiele lepszym stanie ode mnie. Nie wiem
ile tu już jestem. Próbowałam zasnąć lecz nie mogłam. Byłam głodna, zmęczona i przestraszona.
Ledwo się poruszałam.
Każda z nas miała zakute ręce i nogi. Parę osób płakało. Ich płacz doprowadzał mnie
do szału. Trzy razy dziennie
dostawałyśmy jakieś jedzenie. Porcje dla na 5 osób. Podzieliśmy się, że rano 5
osób je tą porcje. Popołudniu kolejne pięć. Wieczorem "dzielimy"
porcje na wszystkich. Trudno jest się
podzielić zwłaszcza , że mamy zakute ręce.
Z tego co się dowiedziałam jestem
najstarsza. Najmłodsza dziewczyna ma zaledwie 14 lat. Strasznie
przypomina mi Róże. Zrobiłam by wszystko aby dowiedzieć się gdzie ona jest. Co myśli
Gabriel… Na pewno myśli, że go zostawiłam. Zamrugałam parę razy.
Nie chcę aby
dziewczyny widziały moje łzy. Wystarczy nam płaczu. Nie wiem ile tu już jestem.
Dzień, może dwa? Albo miesiąc? Wiem jedno. Jeśli nie zadziałamy wspólnie nigdy
stąd nie wyjdziemy! Młoda chyba miała na imię Ola? Nie wiem.
-Ola?- podniosła głowę, pochlipywała lekko.- Wiesz dlaczego
tutaj się dostałaś?
Przekręciła głową.
Westchnęłam. Kajdajnki wżynały się w skórę. Próbowałam nie myśleć o bóle lecz
to nie było takie proste.
-Mój brat wszedł w czarne
interesy. Może dlatego?- wzruszyła ramionami.
Jeśli wszedł te interesy to powinien
wiedzieć, że jego siostra cierpi. Może coś robi? Może ją szuka? Jest jakaś
nadzieja. Nadzieja zawsze umiera ostatnia.
-Oluś nie płacz. To w niczym
nam nie pomoże- powiedziała Sara.
Dziewczyna o niebieskich
włosach i oczach. Dziewczyna (o dziwo)
przestała płakać. Spojrzałam na nią z troską.
Jeśli tylko byłaby okazja to by jako pierwszą puściała na wolność.
-Jak miał twój brat na imię?-
spytała Weronika.
-Wojtek- dziewczyny
zesztywniały.
Każda patrzyła na nią z
przerażeniem. Wszystkie go znały. Nawet ja. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł mnie
po plecach. Wzięłam głęboki oddech.
-Dziewczyny musicie mi
powiedzieć. Skąd znacie Wojtka.- przytaknęły.
-To może ja zacznę-
powiedziała dziewczyna o ciemnej karnacji- Byłam na imprezie z koleżanką
Emilką. To była moja pierwsza impreza odkąd…
Próbowałam słuchać lecz
robiło mi się coraz ciemnej prze oczami.
Usłyszałam okrzyk zdumienia dziewczyn..
*OCZAMI WOJTKA*
Bania na wala od samego rana.
Trzeba było nie iść na imprę. Matka
zaraz wejdzie i będzie narzekać. Odkąd ojciec się wyprowadził to zła jest jak
osa. Pff.. Wielka mi pani domu. To ja zarabiam na życie. To ja nie śpię czasem
po nocach aby miała co do garka włożyć. Jedynie moja młodsza siostra Oluś jest
normalna . Przy niej można nawet skoczyć z dachu. Nie pozwalam jej matce aby jej dotknęła. Jak
tylko skończę 18 wyprowadzamy się z domu. Jeśli domem można to nazwać. Cały
czas krzyki, płacze i zwalani winy.
Przetarłem dłonią twarz.
Pulsujący ból nie dawał mi spokojnie myślenia. Poszedłem do łazienki. Nie obyło
się o uderzaniu o różne przedmioty. Wykąpałem się. Zimna woda dawała mocnego
kopa. Ubrałem pierwsze lepsze ubrania. Nie miałem dzisiaj ochoty na wychodzenie.
Ruszyłem do kuchni. Matka w salonie popijała piwo.
Jak zwykle. Bałagan w
kuchni. Przewróciłem oczami. Wziąłem tabletkę i zabrałem się do roboty. Po
godzinie mogłem zabrać się za śniadanie. Spojrzałem na zegarek siostra powinna
zaraz przyjść. Za bardzo nie lubi wychodzić z pokoju. Jest to jedyne pomieszczenie gdzie
czuje się bezpiecznie. Wiele dni pracowałem aby miała wymarzony pokój. Niezłe
lanie dostałem później. Własnej matki nie uderzę, nawet się nie broniłem. Już
nie pamiętam czym dostałem. Ale jakie
blizny mi zrobiła to lekarz by się przestraszył. Dokończyłem nędzną kanapkę. Znowu trzeba
zrobić zakupy. Nie ma komu. Siostrę wysłać?
Nigdy w życiu. Jest na to za delikatna. Usłyszałem chrapanie
matki. Wrzuciłem szklankę do zlewu. Zastałem ją leżącą na podłodze. Piwo wypadło jej z ręki. Przykryłem
ją kocem, który powinien leżeć w kontenerze. Wrzuciłem puszkę do kosza.
Spojrzałem znów na zegarek. Zmarszczyłem brwi. Dzisiaj znowu nie chciała wychodzić.
Westchnąłem. Jeszcze nie całe dwa tygodnie i stąd znikniemy. Na zawsze.
Wróciłem do kuchni.
Zrobiłem jej śniadanie, najlepsze jakie mogłem zrobić.
Poczłapałem na górę. Nie starałem się być cichy, miałem gdzieś jęki matki z
dołu. Zapukałem do jej drzwi. Cisza. Dziwne zawsze otwierała. Wzruszyłem
ramionami.
-Śniadanie masz pod drzwiami.
Smacznego- mruknąłem.
Z dołu dobiegało energetyczne
pukanie.
-Kto znowu?- mruknąłem.
Gdy znalazłem się na dole,
pukanie ucichło. Otworzyłem drzwi. Nikogo nie zastałem. Tylko kartkę.
NIE DRZWON NA POLICJE. JEŚLI CHCESZ ABY ONA JESZCZE ZYŁA..
CZEKAJ NA KOLEJNE INSTRUKCJE. JEŚLI ICH
NIE WYPEŁNICH BĘDZIE
CIERPIAŁA.
K.
Pisz szybko kolejny *0*
OdpowiedzUsuńCzekam jak najszybciej na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńJaki psychol mógł to zrobić ?
OdpowiedzUsuńhttp://tylkonienawisc.blogspot.com/
Super rozdział mordko a ta końcówka no ja chcę jjuż nexta :)
OdpowiedzUsuńO loool :x
OdpowiedzUsuńOn ją zabije?!?
Hahaha xdd
Pozdrawiam :D
Zapraszam do sb :p
O loool :x
OdpowiedzUsuńOn ją zabije?!?
Hahaha xdd
Pozdrawiam :D
Zapraszam do sb :p