niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 42/ Elena i Wojtek

 Gwałtownie się obróciłam. Znowu nic. To chyba moja wyobraźnia.  Jakby coś było to Gabriel to by usłyszał stał nie daleko mnie. Prawda? Poczułam ostry ból z tyłu głowy…
===============================================================
*Oczami  Eleny*
 Pulsujący ból nie dawałam mi spokoju. Siedziałam w jakiś pomieszczeniu. Nie byłam sama. Ze mną było jeszcze 10 dziewczyn. Były o wiele lepszym stanie ode mnie.  Nie wiem ile tu już jestem. Próbowałam zasnąć lecz nie mogłam. Byłam głodna, zmęczona i przestraszona. Ledwo się poruszałam. 
Każda z nas miała zakute ręce i nogi.  Parę osób płakało. Ich płacz doprowadzał mnie do szału.   Trzy razy dziennie dostawałyśmy jakieś jedzenie. Porcje dla na 5 osób. Podzieliśmy się, że rano 5 osób je tą porcje. Popołudniu kolejne pięć. Wieczorem "dzielimy" porcje na wszystkich.  Trudno jest się podzielić zwłaszcza , że mamy zakute ręce.  Z tego co się dowiedziałam jestem  najstarsza. Najmłodsza dziewczyna ma zaledwie 14 lat. Strasznie przypomina mi Róże. Zrobiłam by wszystko aby dowiedzieć się gdzie ona jest. Co myśli Gabriel… Na pewno myśli, że go zostawiłam. Zamrugałam parę razy. 
Nie chcę aby dziewczyny widziały moje łzy. Wystarczy nam płaczu. Nie wiem ile tu już jestem. Dzień, może dwa? Albo miesiąc? Wiem jedno. Jeśli nie zadziałamy wspólnie nigdy stąd nie wyjdziemy! Młoda chyba miała na imię Ola? Nie wiem.
-Ola?- podniosła  głowę, pochlipywała lekko.- Wiesz dlaczego tutaj się dostałaś?
Przekręciła głową. 
Westchnęłam. Kajdajnki wżynały się w skórę. Próbowałam nie myśleć o bóle lecz to nie było takie proste.
-Mój brat wszedł w czarne interesy. Może dlatego?- wzruszyła ramionami.
Jeśli wszedł te interesy to powinien wiedzieć, że jego siostra cierpi. Może coś robi? Może ją szuka? Jest jakaś nadzieja. Nadzieja zawsze umiera ostatnia.
-Oluś nie płacz. To w niczym nam nie pomoże- powiedziała Sara.
Dziewczyna o niebieskich włosach i oczach.  Dziewczyna (o dziwo) przestała płakać. Spojrzałam na nią  z troską. Jeśli tylko byłaby okazja to by jako pierwszą puściała na wolność.
-Jak miał twój brat na imię?- spytała Weronika.
-Wojtek- dziewczyny zesztywniały.
Każda patrzyła na nią z przerażeniem. Wszystkie go znały. Nawet ja. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł mnie po plecach. Wzięłam głęboki oddech.
-Dziewczyny musicie mi powiedzieć. Skąd znacie Wojtka.- przytaknęły.
-To może ja zacznę- powiedziała dziewczyna o ciemnej karnacji- Byłam na imprezie z koleżanką Emilką. To była moja pierwsza impreza odkąd…
Próbowałam słuchać lecz robiło mi się coraz ciemnej prze oczami.  Usłyszałam okrzyk zdumienia  dziewczyn..

*OCZAMI WOJTKA*
Bania na wala od samego rana. Trzeba było nie iść na imprę.    Matka zaraz wejdzie i będzie narzekać. Odkąd ojciec się wyprowadził to zła jest jak osa. Pff.. Wielka mi pani domu. To ja zarabiam na życie. To ja nie śpię czasem po nocach aby miała co do garka włożyć. Jedynie moja młodsza siostra Oluś jest normalna . Przy niej można nawet skoczyć z dachu.  Nie pozwalam jej matce aby jej dotknęła. Jak tylko skończę 18 wyprowadzamy się z domu. Jeśli domem można to nazwać. Cały czas krzyki, płacze i zwalani winy.
Przetarłem dłonią twarz. Pulsujący ból nie dawał mi spokojnie myślenia. Poszedłem do łazienki. Nie obyło się o uderzaniu o różne przedmioty. Wykąpałem się. Zimna woda dawała mocnego kopa. Ubrałem pierwsze lepsze ubrania. Nie miałem dzisiaj ochoty na  wychodzenie.  Ruszyłem do kuchni. Matka w salonie popijała piwo. 
Jak zwykle. Bałagan w kuchni. Przewróciłem oczami. Wziąłem tabletkę i zabrałem się do roboty. Po godzinie mogłem zabrać się za śniadanie. Spojrzałem na zegarek siostra powinna zaraz przyjść. Za bardzo nie lubi wychodzić  z pokoju. Jest to jedyne pomieszczenie gdzie czuje się bezpiecznie. Wiele dni pracowałem aby miała wymarzony pokój. Niezłe lanie dostałem później. Własnej matki nie uderzę, nawet się nie broniłem. Już nie pamiętam czym dostałem.  Ale jakie blizny mi zrobiła to lekarz by się przestraszył.  Dokończyłem nędzną kanapkę. Znowu trzeba zrobić zakupy. Nie ma komu. Siostrę wysłać? 
Nigdy w życiu.  Jest na to za delikatna. Usłyszałem chrapanie matki. Wrzuciłem szklankę do zlewu. Zastałem ją  leżącą na podłodze. Piwo wypadło jej z ręki. Przykryłem ją kocem, który powinien leżeć w kontenerze. Wrzuciłem puszkę do kosza. Spojrzałem znów na zegarek. Zmarszczyłem brwi. Dzisiaj znowu nie chciała wychodzić. Westchnąłem. Jeszcze nie całe dwa tygodnie i stąd znikniemy. Na zawsze. Wróciłem do kuchni. 
Zrobiłem jej śniadanie, najlepsze jakie mogłem zrobić. Poczłapałem na górę. Nie starałem się być cichy, miałem gdzieś jęki matki z dołu. Zapukałem do jej drzwi. Cisza. Dziwne zawsze otwierała. Wzruszyłem ramionami.
-Śniadanie masz pod drzwiami. Smacznego- mruknąłem.
Z dołu dobiegało energetyczne pukanie.
-Kto znowu?- mruknąłem.
Gdy znalazłem się na dole, pukanie ucichło. Otworzyłem drzwi. Nikogo nie zastałem. Tylko kartkę.
NIE DRZWON NA POLICJE. JEŚLI CHCESZ ABY ONA JESZCZE ZYŁA.. CZEKAJ NA KOLEJNE INSTRUKCJE. JEŚLI ICH NIE WYPEŁNICH BĘDZIE CIERPIAŁA.
                                                                                                  K.

   

6 komentarzy:

  1. Pisz szybko kolejny *0*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam jak najszybciej na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki psychol mógł to zrobić ?
    http://tylkonienawisc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział mordko a ta końcówka no ja chcę jjuż nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O loool :x
    On ją zabije?!?
    Hahaha xdd
    Pozdrawiam :D
    Zapraszam do sb :p

    OdpowiedzUsuń
  6. O loool :x
    On ją zabije?!?
    Hahaha xdd
    Pozdrawiam :D
    Zapraszam do sb :p

    OdpowiedzUsuń